Wszechobecne zmęczenie pandemią, a zwłaszcza wprowadzonymi przez rząd obostrzeniami coraz bardziej daje o sobie znać. Można powiedzieć, że w sieci trwa istna wojna między osobami popierającymi wprowadzone ograniczenia, a tymi, którzy uważają je za zbędne czy wręcz bezsensowne. Niestety, w takich sytuacjach zdarzają się też emocjonalne samosądy.
Do takiego linczu doszło w komentarzach pod postem, który kilka dni temu zamieściła w mediach społecznościowych sala zabaw z Bełchatowa. W treści opublikowno zdjęcie jednego z bloków na os. Dolnośląskim, wskazując okno mieszkania, w którym – zdaniem autorów posta – mieszkają osoby donoszące policji o fakcie, że placówka działa mimo wprowadzonych obostrzeń.
- Poniżej wstawiamy zdjęcie bloku tuż obok nas w zaznaczonym oknie mieszkają bardzo fajni ludzie. Codziennie wkładają mnóstwo pracy i poświęcają swój cenny czas, aby nagrać nas, naszych klientów, którzy tak chętnie przychodzą do nas na zajęcia korekcyjne, sensoryczne z elementami języka angielskiego i dostarczają nagrania do Komendy Bełchatów. Brawo Wy – czytamy we wpisie.
Wpis zyskał ogromną popularność, a sprawę komentowali internauci nie tylko z Bełchatowa. Pod postem pojawiła się ponad setka komentarzy, które... delikatnie mówiąc nie schlebiały osobom mieszkającym pod wskazanym adresem.
- Ja powiem tylko tyle, złapać i ogolić na łyso... - pisał Mateusz.
- Nie mają swoich problemów i życia, to zajmują się cudzym życiem – komentowała Wioletta.
Pod wpisem nie brakowało również bardziej wulgarnych komentarzy, a także takich, zawierające groźby w stronę domniemanych donosicieli.
Co ciekawe, w sprawę włączył się również poseł z Trójmiasta, Artur Dziambor, który początkowo udostępnił wpis sali zabaw. Później jednak zreflektował się i usunął "tweeta".
- Usunąłem Tweeta z wpisem z FB Sali Zabaw z Bełchatowa i oknem w bloku, skąd rzekomo idą donosy na łamiących obostrzenia. Dostałem wiadomość od mieszkanki tego bloku, że to pomyłka i trafiło na niewinnych ludzi. Na FB Sali Zabaw wpis nadal wisi. Niech to szaleństwo się już skończy! - pisał Artur Dziambor.
Mieszkanka. wskazanego we wpisie bloku, zgłosiła się również do naszej redakcji. Jak twierdzi, z donosami nie ma nic wspólnego, a post jest najzwyklejszym pomówieniem.
- Wszystkie zamieszczone przez salę zabaw informacje są nieprawdziwe. Ja nigdy nie dzwoniłam, nie nagrywałam i nie donosiłam na policję. Ani ja, ani nikt z domowników – mówi bełchatowianka – Mój mąż również jest przedsiębiorcą i rozumiem sytuację. Każdy powinien pilnować swojego interesu – dodaje.
Kobieta, oskarżana o donosy dodaje, że internetowy hejt, który pojawił się pod postem bardzo negatywnie wpłynął na jej samopoczucie. Mówiła m.in. o ciągłym stresie i obawie, że niektórzy z komentujących mogą spełnić swoje groźby.
Kobieta zaznacza, że ma zamiar dalej dochodzić swoich praw, a sytuacja została zgłoszona policji. Bełchatowianka dodaje przy tym, że od sali zabaw oczekuje publicznych przeprosin. Warto jednak zaznaczyć, że Kodeks Karny jest w takich sprawach nieco surowszy:
- Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia, poniżenia lub udręczenia, lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 – art. 190a ust.1 KK.
Oczywiście ewentualna odpowiedzialność po stronie autorów postu będzie uzależniona od policyjnego dochodzenia i klasyfikacji czynu. Na dalsze informacje w tej sprawie przyjdzie nam poczekać do zakończenia prac policjantów.
Sala zabaw, która zamieściła post nie chce komentować sytuacji. Sam wpis zniknął z mediów społecznościowch.
Komentarze (0)