reklama
reklama

Absurdalna sytuacja nad wodą. Strażacy z całego województwa poszukiwali topielca, a tymczasem...

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Komenda Powiatowa PSP w Bełchatowie

Absurdalna sytuacja nad wodą. Strażacy z całego województwa poszukiwali topielca, a tymczasem... - Zdjęcie główne

Poglądowe | foto Komenda Powiatowa PSP w Bełchatowie

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Wędkarz zostawił swoje rzeczy i odszedł, ponieważ zabronili mu pić alkoholu na terenie zalewu. Dzień później strażacy przez cały dzień szukali jego ciała w zbiorniku wodnym.
reklama

Na początku tygodnia informowaliśmy o akcji bełchatowskich strażaków nad zalewem w Strykowie. W niedzielę, 24 lipca, od wczesnych godzin porannych zastępy straży z całego województwa poszukiwały wędkarza, który mógł utopić się zalewie.

Jak przekazuje Magdalena Nowacka, rzecznik policji w Zgierzu, sytuację służbom zgłosili wędkarze, którzy przyszli nad zalew w nocy i zobaczyli sprzęt, po który przez dłuższy czas nikt się nie zgłaszał. Strażacy po całodniowych poszukiwaniach sprawdzili całe dno zbiornika. Nie znaleźli tam ciała wędkarza. Akcja została zakończona, a sprawą zajęli się funkcjonariusze policji.

Okazuje się, że mężczyzna, do którego należały rzeczy, wraz z kolegami dzień wcześniej został poproszony o opuszczenie terenu zbiornika.

- Przedstawiciel związku wędkarskiego widząc, że najprawdopodobniej wszyscy mężczyźni, którzy tam byli są pod wpływem alkoholu, poprosił ich o odejście z terenu tego zalewu. To też uczynili. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyźni zapomnieli o części rzeczy – relacjonuje Magdalena Nowacka.

Stacji TVN 24 udało dotrzeć się do jednego z wędkarzy, który był tego wieczoru przy zbiorniku. Jak przekazuje w rozmowie z portalem: „nad zalewem siedziało trzech mężczyzn, którzy sobie popijali na rybach. Ja im powiedziałem wprost: „albo wódka, albo ryby”. Oni kulturalnie zaczęli się „zwijać”. Wiem, że na drugi dzień w tym miejscu znaleziono wędki i ubrania”.

Policjanci wciąż są w trakcie ustalania danych mężczyzny, do którego należały pozostawione rzeczy. Co jednak z pokryciem kosztów poszukiwań? Według wstępnych szacunków strażaków, akcja nad zalewem w Strykowie kosztowała około 6200 złotych.

Jak przekazuje Jędrzej Pawlak, oficer prasowy Łódzkiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, koszty akcji ratowniczych pokrywane są z budżetu państwa. Podobnie jest w tym przypadku.

Dodaje on także, że ogromny problem mógłby pojawić się, gdyby w innym miejscu ktoś potrzebował pomocy, a strażacy byli w tym czasie zajęci. Wtedy często trzeba ściągać zespoły z innych województw. Na szczęście nie było takiej konieczności.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama