Co roku w sezonie wiosenno-letnim mieszkańcy Bełchatowa narzekają na częstotliwość koszenia trawników i parków na terenie miasta. Na forach internetowych i grupach zrzeszających bełchatowian regularnie pojawiają się wpisy dotyczące nieskoszonej trawy na osiedlach.
Nierzadko sięga ona do kolan lub wyżej. W niektórych miejscach miasta trawy zasłaniają nawet widoczność kierowcom, którzy nieustannie apelują o skoszenie ich. Nie lepiej jest w parkach, gdzie już kilkukrotnie mieszkańcy zaznaczali, że nie mogą nawet usiąść na ławkach, gdyż całe są zarośnięte.
Gdy jedni narzekają i zastanawiają się, czy tradycyjnie za kilka tygodni problem powróci, członkowie bełchatowskiej Lewicy wychodzą z propozycją… ograniczenia koszenia miejskich trawników, którą skierowali do miejskich urzędników. Okazuje się, że przygotowali jednak alternatywę. Są nią łąki kwietne, które miałby powstać na terenie miasta.
- Wpływają one na oszczędności w budżetach gmin, czy miast, dlatego, że nie wymagają tak dużej interwencji człowieka, nie trzeba ich tak często kosić. Wystarczy tylko raz czy dwa razy do roku nawozić - tłumaczy Dominik Misztela z bełchatowskiej Nowej Lewicy.
Jak dodaje, łąki kwietne mają znacznie wiele zalet. Poprawiają one estetykę w mieście, a także dają człowiekowi możliwość kontaktu z naturą. Dodatkowo w upalne dni pozwalają na zmniejszenie temperatury. Łąki kwietne to również idealne miejsce dla owadów takich jak pszczoły czy motyle.
Niestety sytuacja nie może być aż tak kolorowa jak rosnące kwiaty. Łąki kwietne wzbudzają również sporo obaw wśród mieszkańców. Nieskoszone i wysokie trawy, to koszmar dla alergików. Osoby uczulone na pyłki bardzo odczuwają rzadkie koszenie na terenie miasta. Jednak jak przekazują członkowie Lewicy, łąki kwietne miałby być odpowiedzią również na problem tej grupy społeczeństwa.
- Mieszanki roślin miododajnych w większości nie są alergiczne. Kupuje się już dobrane rośliny, które są bezpieczne. To nie są przypadkowe nasiona, które się kupuje i rozsiewa wszędzie. Są one również w miarę tanie – mówi Krzysztof Wroński z Młodej Lewicy.
Wysokie trawy to również inny znaczący problem, o którym na przestrzeni lat mówi się coraz więcej. Są nim kleszcze, które atakują zarówno ludzi, jak i zwierzęta. Członkowie Lewicy zapewniają, że przemyśleli również ten aspekt.
- Planujemy, aby takie łąki kwietne nie powstawały w samym centrum miasta, tam, gdzie chodzą ludzie, tylko np. na pasach zieleni, które są dookoła miasta, które są przystrzygane, na których nie mieszka dużo osób, a np. widać je, kiedy jedziemy samochodem. Takie tereny są na Binkowie czy na północy miasta. Łąki kwietne też można siać w donicach, tam nie ma zagrożenia, jeśli chodzi o kleszcze - tłumaczy Krzysztof Wroński.
Członkowie Lewicy, przechodząc od słów do czynów, zorganizowali happening przy bełchatowskim targowisku. W czwartkowy poranek (25 maja) rozdawali przechodzącym w okolicy mieszkańcom woreczki z nasionami roślin miododajnych.
Komentarze (0)