Przysłowiową kością niezgody, która sprawiła, że rządząca miastem koalicja zaczęła pękać w szwach, a zdaniem niektórych już się rozsypała, była uchwała w sprawie podwyżki podatku od nieruchomości. To było kolejne podejście włodarzy miasta do głosowania w tej sprawie. Podczas październikowej sesji uchwała została zdjęta z porządku obrad. Wówczas pierwsza propozycja skutkowałaby zwiększeniem stawek podatku od nieruchomości o 15 procent. Byłby to także spory zastrzyk dla budżetu miasta, który coraz trudniej „spiąć” włodarzom. Jednak dodatkowe 3,7 mln zł pochodziłoby z kieszeni mieszkańców, na co w kuluarowych rozmowach nie chcieli się zgodzić wszyscy radni koalicji. Ostatecznie prezydent Czechowska na sesji zdjęła uchwałę z porządku obrad, tłumacząc, że „wsłuchała się w głosy poszczególnych członków komisji" i zaproponowała, aby raz jeszcze przeanalizować zmiany.
Podczas sesji rady miasta w listopadzie propozycja zwiększenia podatków przedstawiona przez władze miasta była już niższa. Stawki miały wzrosnąć o 8 procent. Teoretycznie rządząca koalicja PiS-PLUS nie powinna mieć problemu z przegłosowaniem uchwały, bo w radzie ma większość. Głosowanie zakończyło się jednak… remisem, przy trzech głosach wstrzymująych. Co zaskakujące, wśród tych co zagłosowali przeciwko lub wstrzymali się od głosu była część radnych klubu PiS. Co niektórzy obserwujący lokalną politykę, patrząc na ostatnie wydarzenia, stwierdzili, że to może być koniec rządzącej miastem koalicji.
Co na temat głosowania mówili sami radni?
- Głosowanie było bez dyscypliny, tak więc każdy radny mógł zagłosować tak, jak uważał za stosowne. Uznałem, że trzeba pieniędzy poszukać gdzie indziej, a niekoniecznie w kieszeniach mieszkańców. Trzeba poczynić pewne oszczędności i zbilansować budżet – mówi Michał Wyczachowski, radny klubu PiS, który zagłosował przeciwko podwyżce. - Zaprzeczam też pogłoskom o końcu koalicji. Głosowanie był w sprawie podatkowej, która nie była objęta żadnym elementem umów koalicyjnych – dodaje.
Brak podjęcia uchwały w sprawie wzrostu podatków to dobra wiadomość dla mieszkańców, bo nie będzie kolejnej podwyżki. Dla miasta to jednak duży kłopot, bo włodarze muszą rozpaczliwie szukać oszczędności, aby załatać dziurę w budżecie.
Przewodniczący rady Piotr Wysocki z klubu PiS zapewnia, że koalicja w radzie cały czas obowiązuje, jednak nie szczędzi też mocnych słów kolegom, którzy nie poparli uchwały w sprawie podwyżki podatku od nieruchomości.
- Zdziwiły mnie te nieodpowiedzialne postawy, bo chodzi tutaj przecież o budżet miasta. Niektórzy radni zachowują się populistycznie, jakby podatki były czymś, czego nigdy nie wolno zrobić. Nie oszukujmy się, ale miasto się z tego utrzymuje – mówi Piotr Wysocki.
Czy to już początek kampanii wyborczej przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi?
- To już proszę pytać tych, którzy zmienili zdanie, jeśli chodzi o postawę koalicyjną – mówi Piotr Wysocki. - Praktycznie nigdy nie używałem dyscypliny klubowej i każdy mógł zachowywać się tak jak chciał. Ale jeśli prześledzimy poprzednie głosowania nad podwyżkami podatku od nieruchomości w poprzednich latach, to wszystko będzie jasne – dodaje.
I faktycznie w poprzednich latach koalicja rządząca głosowała za podatkami. Na kilka miesięcy przed wyborami część radnych zmieniła zdanie.
Przypomniał o tym radny Nowej Lewicy – Marcin Rzepecki, który podczas obrad wytknął radnym hipokryzję i strach przed narażeniem się mieszkańcom tuż przed wyborami. Nie ma też wątpliwości, że koalicja rządząca miastem właśnie się rozsypała.
- Dyskutujemy kolejny miesiąc o podwyżce podatku. Przez ostatnie kilka lat, poza radnymi opozycji, to wszyscy z rządzącej koalicji PiS-PLUS głosowali zawsze za uchwaleniem nowych podatków. Przez całą kadencję nie przychyliliście się do żadnej propozycji opozycji, aby złagodzić podatki – mówił Marcin Rzepecki. - Ostatni to się jednak zmieniło. Część radnych PiS stwierdziło, że się nie zgadza na podwyższenie podatku, twierdząc, że to prezydent miasta powinien znaleźć dodatkowe źródła dochodu. Ta troska wynika z tego, że się zbliżają wybory i nikt nie chce narazić się mieszkańcom – stwierdził.
Oznajmił też, że poprze uchwałę, jeśli miasto poszuka oszczędności… u radnych i zostanie poparty przez większość jego pomysł, a mianowicie zmniejszenie diet radnych o dodatki dla osób pełniących funkcje przewodniczących miejskich komisji i dla wiceprzewodniczących rady, co dałoby dodatkowe ok. 200 tys. zł do budżetu miasta. Wniosek i uchwała w tej sprawie nie trafiły jednak do porządku obrad. Propozycja radnego będzie głosowana na kolejnej sesji, 14 grudnia.
Komentarze (0)