Osoby podróżujące autobusem bełchatowskiego MZK we wtorkowy wieczór (21 lutego) były świadkami bójki, do której doszło między grupą pseudokibiców. Około godziny 22:30, gdy autobus znajdował się w okolicach ulicy Staszica, dwóch agresywnych mężczyzn zaatakowało jednego z pasażerów.
Natychmiastową reakcją wykazał się kierowca autobusu, który widząc, co się dzieje, zatrzymał pojazd na środku ronda i zablokował drzwi, tak aby agresorzy nie mogli uciec. Następnie zawiadomił znajdujący się obok patrol straży miejskiej.
- Nasz radiowóz patrolując miasto, został zatrzymany przez kierowcę MZK, który jednoznacznie dał znać, że w autobusie jest niebezpieczna sytuacja. Strażnicy natychmiast podjęli interwencję. Osoba poszkodowana została pouczona o przysługujących mu prawach – mówi Piotr Barasiński, komendant bełchatowskiej straży miejskiej.
Ostatecznie jednak pokrzywdzony 20-latek nie chciał złożyć mundurowym zgłoszenia. W środowisku kibiców jest to częsta sytuacja. Zazwyczaj pokrzywdzeni w takich zdarzeniach mówią, że nic się nie stało i nie chcą pomocy służb.
Mimo że poszkodowany nie chciał składać zgłoszenia, dwóch agresorów przyznało się do tego, że są pod wpływem alkoholu. W związku z tym strażnicy miejscy zabrali ich do bełchatowskiej komendy.
- Te osoby zostały sprawdzone, czy nie są poszukiwane w związku z innymi czynami i zostały ukarane przez strażników miejskich maksymalnymi możliwymi mandatami za zakłócanie porządku – przekazuje Barasiński.
Komendant zwraca również uwagę na bardzo dobre zachowanie kierowcy, który natychmiast zareagował na zagrożenie. Jak dodaje, również mieszkańcy powinni pamiętać, aby działać w takich sytuacjach. Jeśli obawiają się reakcji agresorów, zawsze mogą odejść na bok i wtedy wezwać służby.
Komentarze (0)