Do jednego ze sklepów spożywczych przy alei Wyszyńskiego weszło dwóch mężczyzn, którzy swoim zachowaniem wzbudzili wątpliwości pracowników. Po chwili podejrzani klienci podeszli do półki z kawami, zabrali towar i chcieli wyjść ze sklepu bez płacenia.
- W takiej sytuacji ekspedientka zablokowała drzwi przesuwne, aby uniemożliwić im ucieczkę. Jednak jeden ze sprawców zdążył wyjść ze sklepu, trzymając ze sobą skradziony towar. Drugi porzucił łup i chcąc rozszczelnić blokadę, z impetem uderzał w zablokowane drzwi – relacjonuje Iwona Kaszewska, rzecznik bełchatowskiej policji.
Uwięzionemu w sklepie złodziejowi z pomocą ruszył jego kompan. Wspólnie zaczęli uderzać w drzwi, które po chwili uległy zniszczeniu, a mężczyźni uciekli. Wezwani na miejsce funkcjonariusze dokonali oględzin miejsca, przesłuchali świadków oraz sprawdzili monitoring marketu. Na tej podstawie ustalili tożsamość podejrzanych.
- To bełchatowianie w wieku 37 i 26 lat, którzy po zdarzeniu „zapadli się pod ziemię”. Policjanci sprawdzali wszystkie wytypowane miejsca, w których mogli oni przebywać. W tym samym czasie okazało się, że młodszy ze sprawców został zatrzymany przez sieradzką policję i obecnie odbywa karę pozbawienia wolności do innej sprawy – dodaje Kaszewska.
Mężczyzna dzień po kradzieży w Bełchatowie, po spożyciu alkoholu kierował samochodem na terenie Sieradza. Dodatkowo miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Gdy policjanci go zatrzymali i zakuli w kajdanki, rzucił się na funkcjonariuszy i zaczął uciekać.
- 37-letni bełchatowianin został zatrzymany przez kryminalnych 4 października. Policjanci namierzyli go na terenie Bełchatowa. Usłyszał już zarzut uszkodzenia mienia. Natomiast 26-latek w sprawie zostanie przesłuchany w późniejszym terminie – mówi Kaszewska.
Jak dodaje, straty zostały wycenione na 15 tysięcy złotych. Za przestępstwo uszkodzenia mienia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Obaj bełchatowianie muszą liczyć się też z odpowiedzialnością za kradzież.
Komentarze (0)