Na placu Narutowicza członkowie międzynarodowej fundacji prowadzili akcję mającą na celu zwrócić uwagę mieszkańców Bełchatowa na los zwierząt w transportach. Zachęcają oni także do składania podpisów pod petycją, która ma trafić do Komisji Europejskiej. Obecnie brakuje niewiele ponad 50 tysięcy głosów.
- Miliony europejskich zwierząt co roku cierpią w trwających wiele godzin i dni transportach do odległych krajów na tucz i rzeź. Wyczerpanie, głód, pragnienie, strach... Oto, co przeżywają. Niektóre z nich nie przetrwają tej podróży. To okrucieństwo musi się wreszcie skończyć – przekazują członkowie fundacji z Bełchatowa.
W centrum miasta pojawili się ubrani w maski przypominające krowy, zaopatrzeni w banery i ulotki, przedstawiające zwierzęta w transportach. Członkowie fundacji domagają się zakazu eksportu żywych zwierząt poza Unię Europejską oraz transportu na statkach, a także zaprzestania długodystansowego, trwającego ponad osiem godzin transportu. Jak przekazują, takie praktyki niosą wiele cierpienia.
Według obrońców praw zwierząt, transport żywych zwierząt to codzienność także w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej, a warunki w których się to odbywa pozostawiają wiele do życzenia. Przepisy pozwalają m.in. na wielogodzinny transport praktycznie bez przerw.
- Tak długie podróże wiążą się z cierpieniem, którego głównymi przyczynami są odwodnienie, stres i przegrzanie – przekazują autorzy petycji.
Komentarze (0)