W piątek (3 września) na osiedlu Dolnośląskim w Bełchatowie rozegrały się drastyczne sceny. Wolno biegający amstaff rzucił się tam na innego psa, z którym spacerowała właścielka. Ze wstępnych informacji udzielonych przez wezwanych na miejsce funkcjonariuszy wynikało, że zaatakowany zwierzak nie przeżył. Nikt inny po agresywnym ataku miał nie ucierpieć.
Okazuje się, że sprawa wyglądała nieco inaczej. Komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie, Piotr Barasiński poinformował, że ranna została również właścicielka zaatakowanego psa. O całą sytuację ponownie zapytaliśmy więc w bełchatowskiej komendzie. Policjanci potwierdzili, że kobieta doznała obrażeń lewej ręki.
- Pani próbowała bronić swojego psa, w wyniku czego doznała obrażeń na lewej ręce. Mówimy tu o krwiaku podskórnym oraz otarciach naskórka — informuje nadkom. Iwona Kaszewska, oficer prasowa KPP Bełchatów.
W poprzednim artykule informowaliśmy, że cała sprawa zakończy się najprawdopodobniej na grzywnie, wynoszącej maksymalnie 1000 zł. Jednak fakt, że w wyniku ataku amstaffa obrażeń doznała również kobieta, może sprawić, że ostateczne rozstrzygnięcie zapadnie na sali sądowej.
Niestety, na więcej szczegółów przyjdzie nam poczekać jeszcze do rozstrzygnięcia końca policyjnego śledztwa. Wiadomo, że do tej pory osoby związane ze sprawą nie zostały jeszcze przesłuchane.
Komentarze (0)