Młody mężczyzna jechał ulicą Budryka na damskim rowerze. Wtedy zauważyli go policjanci z bełchatowskiej komendy. Gdy zatrzymali nastolatka, okazało się, że już wcześniej miał konflikt z prawem i jest znany funkcjonariuszom.
Podczas legitymowania 19-latek zachowywał się nerwowo. Tłumaczył policjantom, że rower pożyczył… bez wiedzy właściciela. Po chwili wskazał nawet miejsce, z którego rzekomo go zabrał. Mundurowi nie znaleźli tam jednak właściciela jednośladu.
- Okoliczni mieszkańcy w rozmowie z funkcjonariuszami oświadczyli, że nie przypominają sobie, aby taki rower stał na korytarzu, czy w obrębie bloku. Finalnie, w celu wyjaśnienia sytuacji, rower zabezpieczony został w bełchatowskiej komendzie, a mundurowi zaczęli poszukiwać właściciela – relacjonuje Iwona Kaszewska, rzecznik bełchatowskiej policji.
Funkcjonariusze zamieścili również wpis na Facebooku, gdzie poinformowali o znalezieniu roweru. Wkrótce do komendy zgłosiła się właścicielka. Okazuje się, że jednoślad został skradziony, gdy zostawiła go bez zapięcia w stojaku przed blokiem.
Pokrzywdzona wyceniła wartość roweru na 300 zł. W związku z tym nastolatek odpowie za wykroczenie kradzieży, a nie za przestępstwo.
Komentarze (0)