Hulajnogi elektryczne to z pewnością bardzo dobre rozwiązanie dla przemieszczających się po mieście. Niestraszne im korki drogowe, są także ekologiczne. Okazuje się jednak, że mogą stwarzać duże zagrożenie.
Skargi od mieszkańców Bełchatowa
Od marca bełchatowianie mogą korzystać z możliwości przejazdu hulajnogą elektryczną. Sposób działania jest prosty i znany już w wielu innych miastach. Wystarczy pobrać aplikację na telefon, zasilić konto, zeskanować kod na hulajnodze i można ruszać w drogę.Pojawia się jednak pewien problem, na który zaczynają skarżyć się mieszkańcy Bełchatowa. Gdy kończymy podróż hulajnogą, trzeba ją gdzieś zostawić. Nie ma do tego specjalnie wyznaczonych miejsc. Pojazd "parkuje" się tam, gdzie kończymy jazdę lub w miejscu, w którym się zatrzyma, gdy zabraknie nam środków na koncie.
W związku z tym na terenie całego miasta można zauważyć porzucone hulajnogi. Bardzo często zdarza się, że korzystający z nich „parkują” je w miejscach niebezpiecznych. Zostawiane są na środku chodników, ścieżek rowerowych, a nawet na ulicach.
- Ostatnio podczas spaceru prawie wpadłem na taką hulajnogę. Ktoś zostawił ją centralnie na środku chodnika – opowiada mieszkaniec miasta.
Okazuje się, że takich przypadków jest znacznie więcej, a bełchatowianie nie kryją swojego rozdrażnienia.
- Jechałam rowerem, nagle za zakrętem prawie wpadłam na stojącą hulajnogę elektryczną. Ktoś uznał, że zaparkowanie jej na środku ścieżki rowerowej będzie dobrym rozwiązaniem. Najgorsze jest to, że taki widok jest bardzo częsty – relacjonuje mieszkanka Bełchatowa.
Poważny problem dla niepełnosprawnych
Hulajnogi pozostawione w różnych miejscach doprowadzają mieszkańców do szału. Są jednak ludzie, które mogą nie zdążyć, zatrzymać się przed taką przeszkodą. Grupy na Facebooku, zrzeszające bełchatowian, obiegł post napisany w imieniu niewidomej Kasi. Jego autor apeluje do korzystających z hulajnóg.
- Kasia ma do nas wszystkich subtelną, a zarazem bardzo ważną prośbę: żeby nie zostawiać elektrycznych hulajnóg pośrodku chodnika. Strasznie łatwo się o nie potknąć – napisano pod zdjęciem niewidomej kobiety z laską.
Bełchatowianie zgadzają się z apelem, przekazując swoje zrozumienie dla osób niepełnosprawnych.
- To musi być ogromny problem, bardzo denerwuje mnie, że niektórzy zupełnie nie myślą o innych – mówi Kacper, mieszkaniec Bełchatowa
Co na to służby?
Komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie, Piotr Barasiński twierdzi, że do strażników nie wpłynęły zgłoszenia dotyczące pozostawiania hulajnóg w miejscach niebezpiecznych.
- Ten dysponent ma GPS, co jakiś czas jeździ i uzupełnia naładowanie tych hulajnóg i ustawia je w bezpiecznym miejscu. Jeżeli widzimy taki problem, to przestawiamy je w takie miejsca, które nie stwarzają zagrożenia – tłumaczy Barasiński.
Jak dodaje komendant, takie sytuacje zdarzają się również w przypadku innych przedmiotów. Czasami ludzie zostawiają w nieodpowiedzialny sposób rowery lub odpady wielkogabarytowe. Strażnicy reagują na takie problemy.
Należy również pamiętać, że gdy zauważymy taki pojazd zostawiony w niebezpiecznym miejscu, to warto go przestawić, tak by nie stwarzało zagrożenia.
Niebezpieczne zachowania kierowców
Kolejnym problemem są niebezpieczne zachowania prowadzących hulajnogi. Jak przekazuje komendant, niedawno do strażników zgłosiła się mieszkanka, która informowała, że takie pojazdy bardzo cicho się przemieszczają. Przez to podjeżdżają do ludzi spacerujących chodnikiem z zaskoczenia. Niebezpieczeństwem jest też prędkość, z jaką poruszają się takie środki transportu. Bardzo często osoby korzystające z hulajnogi poruszają z dużą szybkością i stwarzają zagrożenie dla pieszych.Tutaj najczęściej temat dotyczy wścieli prywatnych hulajnóg, ponieważ jak dodaje komendant, pojazdy rozstawione na terenie miasta przez firmę prowadzącą tu działalność, mają wbudowane ograniczenie prędkość.
- Użytkowników hulajnóg obowiązują przepisy ruchu drogowego. Zasady poruszania się czy to w pasie drogi, po chodnikach czy ścieżkach rowerowych. Na razie w Bełchatowie jest pod tym względem spokojnie, ale zwracamy uwagę na takie zachowania – mówi Piotr Barasiński.
Komentarze (0)