Gdy w sobotę premier Morawiecki wraz z ministrem zdrowia ogłaszali kolejne plany działań w związku z rosnącymi statystykami zachorowań na koronawirusa, przeciwnicy rządowych działań organizowali manifestacje. "Antycovidowcy" wyszli na ulice, aby demonstrować swoje niezadowolenie w związku z wprowadzanymi nakazami i zakazami. Jak sami zaznaczają, uważają, że działania podejmowane w obliczu SARS Cov-2 są przesadzone i jedyne do czego mogą doprowadzają, to hamowanie gospodarki, co skutkuje bezrobociem i brnięciem głębiej w kryzys ekonomiczny.
Tysiące ludzi wyszło m.in. na ulice Warszawy, Gdańska, czy Wrocławia. W Łodzi zgromadzeni na pl. Wolności przemaszerowali bez zasłoniętych twarzy ul. Piotrkowską, skandując hasła i eksponując transparenty. "Zatrzymać plandemię" czy "Zdejmij maskę, włącz myślenie" m.in. takie treści widniały na niesionych planszach i banerach.
- Szli młodzi, starzy, rodziny z dziećmi, wszyscy, którzy nie bali się pokazać co sądzą o tej pseudo-pandemii. Dobrze, że było nas tu tak dużo, niech władza widzi, że nie będziemy pokornie realizować nieuzasadnionych pomysłów. Kiedy oni się zajmują koronawirusem, ludzie umierają na poważniejsze choroby, bo jest sparaliżowana służba zdrowia. Z tym trzeba skończyć - relacjonuje pan Jerzy, bełchatowianin, który wybrał się na łódzki protest.
Manifestujący kwestionują rządowe rozporządzenia, które w ich przekonaniu są niezgodne z prawem. Przekonują w związku z tym, że np. zmuszanie do noszenia maseczek nie ma podstaw prawnych.
- Chcą nas posadzić w domach, jak w więzieniach. Jedyne czego przez nasz rząd się doczekaliśmy to paraliż gospodarki i służby zdrowia. Matki nie widzą noworodków tygodniami, a Polacy nie mogą odwiedzić w szpitalu umierających bliskich. Jest tu nas dzisiaj chyba kilka tysięcy, ale kolejne protesty będą znacznie większe - opowiada kolejny z uczestników manifestacji.
Sam protest przebiegał spokojnie bez incydentów, a policja nie musiała interweniować.
- Policjanci zachowali się wyjątkowo profesjonalnie, eskortowali nasze zgromadzenie, nie próbowali szukać pretekstu do interwencji - relacjonuje uczestnik manifestu.
Maszerujący podeszli pod siedzibę TVP, gdzie skandowali hasła sugerujące, jakoby Telewizja Polska była narzędziem do siania paniki. Zgromadzenie finalnie dotarło do Pasażu Schillera, gdzie miały miejsce przemówienia.