Wozy straży pożarnej, policji i pogotowia błyskawicznie pojawiły we wskazanym miejscu, nikogo na dachu jednak nie było.
Mieszkańcy osiedla, których ściągnał widok gromadzących się strażaków i policjantów nie potwierdzali jakoby ktokolwiek zamierzał skakać z budynku. Nie można było też odnaleźć osoby, która o sytuacji zawiadomiła służby.
Sprawa wyjaśniła się po ok półgodzinnym dochodzeniu. Okazało się, że mieszkaniec osiedla, który złożył zawiadomienie, pomylił pracującego przy remoncie budynku robotnika z potencjalnym samobójcą.