reklama

Startuje Liga Mistrzów Świata. Czy PGE Skra powalczy o medale?

Opublikowano:
Autor:

Startuje Liga Mistrzów Świata. Czy PGE Skra powalczy o medale? - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportMinione rozgrywki PlusLigi były dla siatkarzy z Bełchatowa najgorszymi od trzynastu lat. Rok po zdobyciu mistrzostwa kraju podopieczni Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego zajęli tylko szóstą pozycję w klasyfikacji końcowej, co przytrafiło im się zaledwie po raz drugi od powrotu do elity w 2001 roku. Czy w sezonie 2019/2020 żółto-czarnym uda się wrócić na właściwe tory?

Patrząc na letnie transfery trudno odnieść wrażenie, że zrobiono wiele, żeby ten wynik był znacznie lepszy niż przed rokiem, bo w kadrze pierwszego zespołu mamy w zasadzie tylko kosmetyczne zmiany. Drugim atakującym będzie Serb Dusan Petković a nie Estończyk Renee Teppan. Ponadto do grona środkowych dołączył kolejny reprezentant Polski, Norbert Huber, który zastąpił Patryka Czarnowskiego i Kubańczyka Fiela (wypożyczony do Francji – przyp.).

Z drugiej jednak strony słusznie chyba zdiagnozowano, że to nie słabość kadry jako takiej była przyczyną wyniku znacznie poniżej oczekiwań, a różnego rodzaju zdarzenia losowe jak chociażby plaga kontuzji. Trzeba bowiem pamiętać, że pomimo bezdyskusyjnej klapy w lidze, dokładnie w tym zestawieniu udało się dotrzeć do półfinału Ligi Mistrzów CEV, gdzie bełchatowianie ulegli późniejszemu triumfatorowi, włoskiej Cucine Lube Civitanovie.

„Poprzedni sezon był dla nas na pewno bardzo trudny. Jeśli popatrzymy na wynik zero-jedynkowo, to faktycznie był słabszy (...) A czemu było słabiej? Wszyscy wiemy... Przyczyn jest więcej, ale w głównej mierze sprawa rozbiła się o fizyczność, problemy zdrowotne zawodników i to jest bardzo szeroki kontekst, bo po mistrzostwach świata wrócili w słabszym stanie” - powiedział Konrad Piechocki, Prezes Zarządu PGE Skry Bełchatów.

W tym sezonie łatwiej pod tym względem nie będzie, bo wielu zawodników bełchatowskiej drużyny ma za sobą kolejny morderczy sezon reprezentacyjny. O ile jeszcze selekcjoner Polaków, Vital Heynen, rotował składem, to już Milad Ebadipour grał praktycznie we wszystkich rozgrywkach, w których uczestniczyła jego drużyna narodowa.

W czym więc upatrywać szansy na lepszą postawę niż przed rokiem, jeśli skład i okoliczności niespecjalnie się zmieniły? Nowy impuls powinny wnieść roszady w sztabie szkoleniowym. Zespół przejęli Michał Mieszko Gogol i Radosław Kolanek, wspierani przez trenera przygotowania fizycznego Macieja Michalika oraz statystyka Roberta Kaźmierczak. Pomimo stosunkowo młodego wieku nie będą mogli liczyć na taryfę ulgową, ale dobrze zdają sobie z tego sprawę.

„Na pewno chcielibyśmy zdobyć medal i walczyć o mistrzostwo Polski. Taki cel zawsze obiera sobie PGE Skra Bełchatów i tutaj będzie tak samo. Myślę, że z takim potencjałem, który mamy, stać nas na to. Będzie to jednak proces. Po prostu do grudnia musimy przetrwać, przy okazji wygrywając jak najwięcej meczów. Przerwa świąteczno-noworoczna bardzo nam pomoże w odpoczynku i wyrównaniu poziomów między zawodnikami. Wtedy też zbudujemy się na drugą rundę i play-offy” - zapowiada nowy szkoleniowiec żółto-czarnych, Michał Mieszko Gogol.

Okres przygotowawczy był trudny dla większości klubów PlusLigi, które powinny bić się o medale, bo nie mogły one trenować w komplecie. Paradoksalnie więc utrzymanie składu z minionego sezonu - pomimo tego, że nie osiągnął on zakładanych celów - może być sporym atutem PGE Skry. Zwłaszcza na początku rozgrywek.

Warto również zwrócić uwagę na to, że najgroźniejsi rywale nie dokonali jakichś spektakularnych wzmocnień, dzięki którym odjechaliby bełchatowianom. ZAKSA straciła Bieńka i Deroo, warszawianie Kurka i Łukasika, a w Rzeszowie doszło do kolejnej rewolucji. O żadnym z tych zespołów nie można napisać, że jest na papierze mocniejszy, niż był jeszcze kilka miesięcy temu.

Z ekip, które wyprzedziły PGE Skrę na mecie poprzedniego sezonu na dziś znacznie mocniejszy, a przede wszystkim szerszy skład, niż przed rokiem wydaje się mieć tylko Jastrzębski Węgiel (transfery m.in. Fornala, Vigrassa, Gładyra). Pewien progres, jeśli chodzi o grę powinni zanotować też zawiercianie, którzy zakontraktowali Penczewa i Verheesa. Generalnie jednak nie ma kogo się bać.

Zapowiada nam się kolejny szaleniec ciekawy i niesamowicie wyrównany wyścig, bez wyraźnego faworyta do złota, ale za to z aż ośmioma ekipami, które mogą marzyć o miejscu w strefie medalowej, a i autsajderzy czy też grupa pościgowa nie powinni już tak odstawiać, jak to było w latach 2018/2019.Więcej o układzie sił będzie można napisać oczywiście za jakiś czas, po pierwszych kolejkach. PGE Skra Bełchatów teoretycznie ma jednak wszystko, żeby bić się o najwyższe cele. Nikt nie wyobraża sobie drugiego sezonu z rzędu poza strefą medalową. Zwłaszcza, że w tym roku nie będzie miała na głowie zmagań w Lidze Mistrzów CEV.

Przypominamy, że po raz pierwszy bełchatowianie na parkiet wyjdą w niedzielę, kiedy to zmierza się w Gdańsku z miejscowym Treflem. Dodatkowego smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, że na ławce trenerskiej rywali zasiądzie legenda żółto-czarnych, Michał Winiarski, dla którego będzie to debiut w roli głównego szkoleniowca zespołu. Bezpośrednią transmisję z tego meczu przeprowadzi oczywiście Polsat Sport.

Warto także odnotować, że z inicjatywy władz PGE Skry, za akceptacją Polskiej Ligi Siatkówki, inauguracyjna kolejka nowego sezonu PlusLigi zostanie poświęcona pamięci tragicznie zmarłego latem Miguela Angela Falasci. Dodatkowo klub z Bełchatowa poinformował także o zastrzeżeniu na najbliższy sezon numeru "10", z którym występował wielce zasłużony dla bełchatowskiej siatkówki Hiszpan.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE