Podopieczni Michała Mieszka Gogola rywalizację w bieżącej edycji Ligi Mistrzów CEV rozpoczęli od meczu w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie w dniach 8-10 grudnia odbywa się pierwszy z dwóch turniejów grupy "A". Po piątkowej potyczce ligowej, kiedy to żółto-czarni jako pierwszy zespół w sezonie 2020/2021 urwali punkt ZAKSIE (2:3), wydawało się, że bełchatowianie będą w stanie powalczyć jak równy z równym również we wtorkowy wieczór. Nic takiego nie miało jednak miejsca.
PGE Skra była dziś tylko tłem dla krajowego rywala, co widać po przebiegu poszczególnych setów. W pierwszym wyglądało to tak: od 5:8 przez 12:16 i 18:21 po 21:25. W drugim jeszcze gorzej, bo też zaczęło się od 5:8, ale później mieliśmy 10:16 czy 14:21, żeby skończyć na 19:25. Takim samym wynikiem zakończyła się również trzecia partia, choć jej przebieg był bliższy tej pierwszej. Zespoły szły łeb w łeb do stanu 7:8, a później rozpoczął się odjazd zespołu gospodarza (12:16 czy 17:21).
Czym przegrali dziś bełchatowscy siatkarze? Przede wszystkim popełnili zbyt wiele błedów własnych, bo aż 23 przy 15 rywala. Zabrakło też skuteczności na siatce, a blok zaistniał dopiero w ostatnim z setów. W ataku na dobrym poziomie zagrał tylko Ebadipour, pozostali skrzydłowi zawiedli, środkowi też nie zachwycili. Pisząc krótko, mecz do zapomnienia i to jak najszybciej.
Zwłaszcza, że nie ma czasu na rozpamiętywanie porażki, bo już jutro PGE Skra Bełchatów zmierzy się z belgijskim Lindemansem Aalst, a w czwartek z tureckim Fenerbahce Stambuł. W bezpośrednim starciu najbliższych przeciwników żółto-czarnych po tie-breaku lepsi okazali się ci drudzy.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:21, 25:19, 25:19)
Grupa Azoty ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Smith, Kaczmarek, Semeniuk, Kochanowski, Zatorski (libero) oraz Staszewski, Kluth, Rejno
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Filipiak, Katić, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Mitić, Petković
Źródło: CEV
Komentarze (0)