Niewiele ponad miesiąc trwała przerwa w zmaganiach pierwszoligowców. Jednak przez ten krótki czas w bełchatowskim klubie zmieniło się naprawdę wiele. Pierwszy mecz sezonu, porażka aż 1:6 z Legią Warszawa w FORTUNA Pucharze Polski 2020/21, zasiał w głowach fanów "Brunatnych" wiele wątpliwości, czemu trudno się dziwić. Łącznie w bełchatowskim zespole pojawiło się aż dwunastu nowych piłkarzy, podobna liczba zawodników opuściła też drużynę, w tym kilku naprawdę kluczowych. Na dziś trudno powiedzieć czy zespół będzie mocniejszy od tego z wiosny, czy jednak słabszy. Nie zmienił się tak naprawdę tylko główny cel. Tym jest utrzymanie, o które będzie o tyle łatwiej, że w związku z poszerzeniem ekstraklasy z Fortuna 1 Ligi spadać będzie zaledwie jedna drużyna.
Dodatkowego smaczku sobotniej rywalizacji biało-zielono-czarnych z Górnikiem w Łęcznej dodawał fakt, że na ławce trenerskiej rywali zasiada Kamil Kiereś, który swoje pierwsze trenerskie kroki stawiał w GKS-ie Bełchatów, podobnie jak Marcin Węglewski. Obaj prowadzili zespoły juniorskie, zanim objęli po latach pierwszy zespół.
"GKS Bełchatów to nie tylko klub, w którym w przeszłości pracowałem, ale też taki który niejako mnie wychował. Do tej pory jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się występować przeciwko tej drużynie. W sobotę stanie się to po raz pierwszy, ale staram się podejść do tego meczu jak do każdej innej rywalizacji ligowej" - mówił trener Kiereś w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Na boisku sentymentów jednak nie było. Jak trener Marcin Węglewski starał się przechytrzyć bardziej doświadczonego kolegę po fachu? Wielkich zaskoczeń nie było. W porównaniu do pucharowego meczu z Legią Warszawa zaszła tylko jedna zmiana w wyjściowej jedenastce. Za Arkadiusza Najemskiego od pierwszej minuty zagrał debiutant, Waldemar Gancarczyk, a w całej 20-osobowej kadrze na sobotnie spotkanie znalazło się aż dziesięciu wychowanków górniczego klubu. Tylko z powodów zdrowotnych zabrakło niej Patryka Winsztala.
Bełchatowski zespół starał się być częściej przy piłce, ale koniec końców zabrakło skuteczności i boiskowego cwaniactwa. Naszpikowany zawodnikami z ekstraklasową przeszłością Górnik Łęczna był dużo bardziej konkretny. Już do przerwy prowadził po golu Pawła Sasina, którego dośrodkowanie nieoczekiwanie wpadło do bramki bełchatowian. Po przerwie swoje trafienia dorzucili jeszcze Bartosz Śpiączka i Michał Goliński, którzy wykorzystali dogrania z bocznych stref boiska.
"Brunatni" pomimo ambitnej postawy nie byli w stanie zdobyć nawet jednego gola i z pierwszej delegacji w sezonie 2020/2021 wracają bez punktów i w dość podłych nastrojach. Szansa na rehabilitację i pierwszą zdobycz punktową już w najbliższy weekend, kiedy to na GIEKSA Arenę w Bełchatowie zawita Miedź Legnica, która otworzyła nowy sezon zwycięstwem 3:1 nad Sandecją Nowy Sącz. Mecz z zespołem z Dolnego Śląska zaplanowano na godzinę 18:00 w sobotę 5 września.
Górnik Łęczna vs GKS Bełchatów 3:0 (1:0)
Bramki: Paweł Sasin 38, Bartosz Śpiączka 60, Michał Goliński 67
Żółte kartki: Stromecki - Michalski, Sierczyński.
Górnik Łęczna: 33. Maciej Gostomski - 6. Paweł Sasin, 25. Paweł Baranowski, 2. Tomasz Midzierski, 3. Leândro - 24. Michał Goliński (90, 17. Karol Struski), 26. Adrian Cierpka, 8. Marcin Stromecki (85, 23. Bartłomiej Kalinkowski), 28. Paweł Wojciechowski (78, 19. Przemysław Banaszak), 22. Serhij Krykun (90, 9. Aron Stasiak) - 18. Bartosz Śpiączka (90, 40. Igor Korczakowski).
GKS Bełchatów: 1. Paweł Lenarcik - 70. Marcin Sierczyński, 4. Seweryn Michalski, 21. Mariusz Magiera, 2. Mateusz Szymorek - 7. Szymon Łapiński (46, 71. Patryk Makuch), 19. Waldemar Gancarczyk, 5. Michał Pawlik, 8. Damian Hilbrycht (65, 10. Dawid Flaszka), 30. Łukasz Wroński (79, 11. Damian Warnecki) - 59. Przemysław Zdybowicz (65, 24. Bartłomiej Eizenchart).