Po zwycięskiej przeprawie w czwartkowym meczu z francuskim Chaumont VB 52 w Pucharze CEV 2022/23 (3:2), siatkarze PGE Skry Bełchatów wrócili do rywalizacji na parkietach PlusLigi, gdzie przyszło im się zmierzyć z Cuprum w Lubinie, przedostatnim zespołem tabeli. Trudno o lepszego rywala na przełamanie po czterech porażkach z rzędu. Zwłaszcza, że zespół z naszego miasta w Zagłębiu Miedziowym nie przegrał nigdy w historii. Analitycy firm bukmacherskich nie mieli wątpliwości, że żółto-czarni w końcu odniosą upragnione zwycięstwo i... po raz kolejny się pomylili.
Co można napisać o tym meczu? Najbardziej adekwatnym komentarzem byłoby nawiązanie do słynnej okładki „Faktu”, traktującej o porażce polskich piłkarzy w meczu otwarcia jednego z mundiali, której głównym motywem były słowa takie jak „wstyd” czy „żenada”. Nam po prostu brakuje słów, na to, co w ostatnich tygodniach wyczynia drużyna PGE Skry.
Za bełchatowianami już dwanaście meczów o stawkę w sezonie 2022/23, ale gra wygląda tak, jakby ta grupa solidnych przecież siatkarzy spotkała się po raz pierwszy w życiu. Niby każdy się stara, ale efektów brak. W siatkówce niezwykle ważne są schematy i systemy gry, a patrząc na ekipę Żółto-Czarnych kompletnie nie widać pracy wykonanej w ostatnich tygodniach.
Tragiczne przyjęcie (33% pozytywnego i tylko 10% perfekcyjnego), do tego cała masa błędów własnych (33!!!) i dość przeciętny atak (44%). Pokazując taką siatkówkę trudno marzyć o wygranej nawet z ekipą, która mogła pochwalić się bilansem 2 zwycięstwa – 6 porażek.
Pomimo tego, zespół PGE Skry wróci do Bełchatowa z jednopunktową zdobyczą za porażkę 2:3. Podopieczni Joela Banksa wygrali drugą partię w stosunku 26:24 oraz czwartą 25:23. Ostatnie punkty w obu tych odsłonach zdobywał Dick Kooy, ale nie był to wybitny mecz Holendra z włoskim paszportem. Generalnie bardzo trudno pochwalić kogokolwiek za grę.
Niełatwo obecnie stwierdzić, czy obecnym poziomem gry PGE Skry zmęczeni i sfrustrowani są bardziej kibice, czy jednak sami siatkarze. Natomiast coraz bardziej oczywiste wydaje się być to, że zbliża się czas radykalnych decyzji, bo coraz więcej wskazuje na to, że „ta czaszka już się nie uśmiechnie”, żeby zacytować klasyka znanego skądinąd władzom klubu. Jeszcze chwila takiego marazmu i nie będzie czego ratować.
Podczas listopadowego maratonu meczów o stawkę przed PGE Skrą jeszcze spotkania z Chaumont VB 52 (16 listopada), GKS-em Katowice (19 listopada), Cerrad Enea Czarnymi Radom (22 listopada) oraz hitowa konfrontacja z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, do której dojdzie w sobotę 26 listopada w bełchatowskiej hali „Energia”. Żółto-czarni będą również gospodarzem meczu z radomianami oraz zaplanowanego na 3 grudnia spotkania z Jastrzębskim Węglem.
Cuprum Lubin - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:19, 24:26, 25:22, 23:25, 15:10)
PGE Skra: Łomacz, Musiał, Kooy, Lanza, Bieniek, Kłos, Piechocki (L) oraz Atanasijević, Rybicki
Komentarze (0)