Po trzech kolejkach nowego sezonu podopieczni Joela Banksa mieli na koncie sześć punktów, na które złożyły się porażka 2:3 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie oraz zwycięstwa 3:0 nad BBTS-em Bielsko-Biała oraz 3:2 nad PSG Stalą Nysa. Rywal znad morza mógł pochwalić się taką samą liczbą oczek. „Gdański Lwy” sezon otworzyły wygraną 3:0 nad Barkomem Każany Lwów, a następnie przegrały 1:3 ze Ślepskiem Malow Suwałki i wygrały 3:0 z Cuprum Lubin.
Podczas sobotniej konfrontacji na bełchatowskim parkiecie po raz pierwszy po drugiej stronie siatki pojawił się Mikołaj Sawicki, który pierwsze kroki w PlusLidze stawiał właśnie w PGE Skrze. Zbrakło niestety Piotra Orczyka, który również grał w żółto-czarnych barwach, ale niestety w drugim meczu sezonu zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i czeka go długa przerwa. Grzegorz Łomacz i spółka byli wskazywani jako faworyt pierwszej sobotniej potyczki „Ligi Mistrzów” i to zdecydowany. Z przedmeczowych prognoz bukmacherów wynikało, że PGE Skra ma aż 80% szans na zwycięstwo i ponad 60% na zgarnięcie kompletu oczek. Czy te przewidywania znalazły odzwierciedlenie w boiskowych wydarzeniach?
Bełchatowianie lepiej weszli mecz, obejmując szybko czteropunktowe prowadzenie (6:2). Rywale tę stratę szybko odrobili, ale żółto-czarni ponownie odskoczyli i przy stanie 20:16 wydawało się, że pewnie zmierzają po zwycięstwo. Jednak od tego momentu zdobyli tylko trzy oczka przy aż dziewięciu rywala i w konsekwencji przegrali seta 23:25!!! Kluczowe okazało się ustawienie z Lukasem Kampą na zagrywce, który mocno naruszył linię przyjęcia PGE Skry i zdezorganizował tym grę w ataku.
Podrażnieni takim obrotem spraw siatkarze z Bełchatowa w drugim secie od razu wzięli się ostro do roboty i szybko odskoczyli na pięć oczek (6:1), a następnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, zwyciężając w tej odsłonie 25:22. Set bez większej historii. Podobny przebieg miały dwie kolejne partie, choć momentami było w nich więcej walki, które zakończyły się wygranymi PGE Skry w stosunku 25:21 i 25:18.
Pisząc krótko, im dalej w mecz, tym lepiej wyglądała gra dziewięciokrotnych mistrzów Polski. Statuetka dla MVP spotkania trafiła ponownie w ręce Mateusza Bieńka, który zapisał na swoim koncie 13 punktów. Był to dość zaskakujący wybór, bo kapitalne zawody rozegrał przede wszystkim Włoch Filippo Lanza, który zapisał na swoim koncie aż 20 oczek, popisując się skutecznością w ataku na poziomie wyższym niż 60%!
Wygrana 3:1 z Treflem Gdańsk jest trzecią PGE Skry oraz drugą za komplet punktów w sezonie 2022/23 PlusLigi i pozwoli podopiecznym Joela Banksa umocnić się w ligowej czołówce. Po czterech seriach gier bełchatowianie mają na koncie dziewięć oczek i odskoczyli między innymi gdańszczanom.
Szansa na kolejną zdobycz punktową już za tydzień, w sobotę 22 października, kiedy do bełchatowskiej hali „Energia” zawita Asseco Resovia Rzeszów. Ligowy klasyk będzie największym hitem 5. kolejki zmagań o siatkarski mistrzostwo Polski. Transmisja w Polsacie Sport i na platformie internetowej Polsat Box Go.
PGE Skra Bełchatów – Trefl Gdańsk 3:1 (23:25, 25:22, 25:21, 25:18)
PGE Skra: Kłos (11), Kooy (10), Atanasijević (14), Łomacz (2), Bieniek (13), Lanza (20), Piechocki (libero) oraz VAsina, Rybicki i Musiał
Trefl Gdańsk: Martinez (8), Niemiec (9), Bołądź (22), Kampa (4), Urbanowicz (5), Sawicki (7), Perry (libero) oraz Wlazły (1), Droszyński, Zaleszczyk, Nasevich (1) i Czerwiński (5)
Komentarze (0)