PGE GiEK Skra do rywalizacji z pogrążonymi w kryzysie suwalczanami przystępowała w roli zdecydowanego faworyta. Według analityków legalnych firm bukmacherskich Żółto-Czarni mieli blisko 80% szans na zwycięstwo i około 65% na zgarnięcie kompletu punktów. Tym prognozom trudno było dziwić, choć to przeciwnik bełchatowian zajmował wyższe miejsce w tabeli. Zwłaszcza, jeśli widziało się w ostatnim czasie obie drużyny w akcji. Wystarczy przypomnieć, że przyjezdni ugrali tylko jednego seta w pięciu poprzednich starciach ligowych.
Wtorkową rywalizację lepiej rozpoczęli jednak goście, którzy niespodziewanie wygrali dwa pierwsze sety różnicą czterech punktów. W pierwszym secie wynik mocno falował. Od 3:6 przez 8:8, 9:13, 16:16 i 20:23 do 21:25. Co przesądziło o tym, że to goście przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę? Przede wszystkim błędy własne bełchatowian, których było aż osiem przy czterech rywali. W druga partia była dość podobna. Na początku trwała zacięta walka ze wskazaniem na suwalczan, którzy w okolicach dwudziestego punktu wypracowali sobie trzy oczka przewagi, które nie wypuścili już z rąk.
Siatkarze z Bełchatowa nie zamierzali się jednak poddawać i do trzeciej odsłony przystąpili z jeszcze większą determinacją. Ciężar zdobywania punktów w jeszcze większym wymiarze wziął na swoje barki atakujący Dawid Konarski i to w ustawieniu z nim na zagrywce PGE GiEK Skra zbudowała sześciopunktową przewagę (15:9), która w pewnym momencie urosła nawet do ośmiu oczek (20:12). W końcówce rywal nieco ją zmniejszył, ale ostatecznie Żółto-Czarni wygrali 25:20 i przedłużyli swoje szanse na zwycięstwo.
Losów całego spotkanie nie udało się jednak odwrócić. Czwarta część wtorkowego meczu rozpoczęła się dla siatkarzy z naszego miasta obiecująco (9:5), ale im bliżej było końca seta, tym lepiej spisywali się zawodnicy Ślepska Malow. Drużyna z Suwałk najpierw doprowadziła do remisu (13:13), a następnie odskoczyła na 2-3 punkty. Zryw bełchatowian w końcówce pozwolił doprowadzić do remisu 23:23, ale ostatnie słowo należała do podopiecznych trener Kwapisiewicza. Przy pierwszej piłce meczowej Lipiński, który chwilę wcześniej powrócił na boisko i popisał się blokiem, zaatakował w taśmę i było po meczu.
Najlepszym siatkarzem meczu wybrano przyjmującego gości, Bartosza Firtsza (15 punktów). Komisarz zawodów zaskoczył jednak obecnych w hali i przed telewizorami, bo konfrontacja PGE GiEK Skry ze Ślepskiem Malow była przede wszystkim pojedynkiem atakujących. Po raz kolejny świetne zawody rozegrał „Konar”, który zdobył 28 punktów (22/34 w ataku, 4 bloki, 2 asy). Tylko dwa oczka mniej na swoim koncie zapisał były gracz bełchatowskiego klubu, Bartosz Filipiak, który popisał się aż czterema asami i trzema blokami, do których dorzucił 19 punktów atakiem (53%).
PGE GiEK Skra Bełchatów – Ślepsk Malow Suwałki 1:3 (21:25, 21:25, 25:20, 23:25)
Skra: Konarski (28), Lemański (9), Łomacz (3), Poręba (1), Aciobanitei (14), Lipiński (9), Diez (libero) oraz Nowak, Kupka, Derouillon (3).
Ślepsk: Sanchez, Stajer (9), Gallego (10), Filipiak (26), Halaba (8), Firszt 15(), Czunkiewicz (libero) oraz Żakieta, Śtern (1), Buculjević.
Szósta porażka w dziewiątym meczu Żółto-Czarnych oznacza, że bełchatowianie póki co nie poprawią swojej trzynastej pozycji w tabeli. W jedenastej serii gier PlusLigi 2023/2024 podopieczni Andrei Gardiniego zmierzą się z GKS-em Katowice na wyjeździe. Spotkanie to zaplanowano na godzinę 17:30 w sobotę 9 grudnia. Osiem dni później PGE GiEK Skra podejmie w Bełchatowie Aluron CMC Wartę Zawiercie z Mateuszem Bieńkiem, Trevorem Clevenot i Karolem Butrynem w składzie (niedziela 17 grudnia, 14:45).
Komentarze (0)