Przed bezpośrednią potyczką olsztynian z bełchatowianami w lepszej sytuacji znajdowali się goście, którzy mieli w swoim dorobku o cztery oczka więcej. Również analitycy firm bukmacherskich wyżej oceniali szanse PGE Skry, dając jej około 65% szans na wygraną w środowej konfrontacji.
Nieco już zakurzony klasyk PlusLigi rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami ekspertów i komentatorów. Będąca na fali po wygranej 3:2 z Jastrzębskim Węglem, PGE Skra znakomicie weszła w mecz bardzo szybko obejmując wysokie prowadzenie (9:6, 12:7), które udało się dowieźć do końca inauguracyjnej partii, pomimo tego, że drużyna gospodarza zdołała zbliżyć się na dystans jednego punktu (18:19). Ostatecznie jednak o trzy oczka lepsi okazali się bełchatowianie (25:22).
Niestety Żółto-Czarni nie potrafili pójść za ciosem. Stało się wręcz przeciwnie, bo to olsztynianie wyraźnie podrażnieni porażką w pierwszej części meczu ostro wzięli się do roboty w drugiej i rozgromili dziewięciokrotnych mistrzów Polski aż 25:15!!! Set do zapomnienia. Im szybciej, tym lepiej.
Trzeci set to już zupełnie inna historia. Historia pełna zwrotów akcji. Nieco lepiej partię rozpoczęli podopieczni Joela Banksa (4:2), ale chwilę później do głosu doszli „Akademicy” z Olsztyna, którzy odskoczyli na trzy oczka (7:4) i utrzymywali tę przewagę przez dwadzieścia kolejnych akcji (17:14). Bełchatowianie jednak się nie poddawali dość niespodziewanie wysforowali się na prowadzenie 22:19, żeby po chwili na tablicy wyników pojawił się remis po 22! Po asie serwisowym Averilla na Piechockim to drużyna gospodarza miała pierwszą piłkę setową (24:23), ale „skasował” ją skutecznym atakiem Kooy. Koniec końców o porażce PGE Skry w stosunku 25:27 zadecydowały bezpośrednie błędy w ataku Kooya i Atanasijevicia. Pierwszy uderzył w aut, drugi w siatkę.
Równie emocjonująca była czwarta odsłona. Rozpoczęła się ona źle dla bełchatowian, którzy przegrywali już 8:12, ale zdołali nie tylko doprowadzić do remisu (13:13), ale też odskoczyć na dwa oczka (22:20). Tyle, że sama końcówka ponownie należała do AZS-u, który trafił kilkoma mocnymi zagrywkami, co zadecydowało o tym, że olsztynianie przechylili szalę zwycięstwa na swoja stronę, zwyciężając ponownie 27:25 i tym samym 3:1 w całym meczu.
Szkoda, że po sensacyjnym zwycięstwie nad jastrzębianami, PGE Skra nie zdołała zapunktować po raz kolejny. Pewnym usprawiedliwieniem jest fakt, że sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać w środę z usług Filippo Lanzy, którego na przyjęciu zastępowali Vasina i Rybicki, ale żaden z nich potyczki w Iławie nie zaliczy do udanych. Porażka z "Akademikami" jest ósmą PGE Skry w sezonie 2022/23 PlusLigi.
W 2022 roku przed PGE Skrą jeszcze pięć meczów o stawkę. Poza rewanżowym starciem z francuskim Narbonne w 1/8 finału Pucharu CEV 2022/23 (środa, 14 grudnia), siatkarze z Bełchatowa zagrają jeszcze cztery spotkania w PlusLidze. Kolejno z: LUK Lublin (sobota, 10 grudnia, 14:45), Aluronem CMC Wartą Zawiercie (sobota, 17 grudnia, 17:30), BBTS-em Bielsko-Biała (środa, 21 grudnia) i PSG Stalą Nysa (środa, 28 grudnia).
Indykpol AZS Olsztyn – PGE Skra Bełchatów 3:1 (22:25, 25:15, 27:25, 27:25)
AZS: Lipiński (18), Andringa (13), Averill (12), Poręba (10), Butryn (19), Tuaniga (2), Hawryluk (libero) oraz Król, Jankiewicz, Jakubiszak
Skra: Kłos (8), Kooy (16), Vasina (4), Atanasijević (17), Łomacz, Bieniek (8), Piechocki (libero) oraz Musiał (1), Gunia, Milczarek, Rybicki (1)
Komentarze (0)