Po sześciu kolejkach PlusLigi 2022/23 PGE Skra miała na koncie po trzy zwycięstwa i porażki. Rywal z Ukrainy do meczu z bełchatowską drużyną nie zaznał smaku zwycięstwa, ale był tego blisko, trzykrotnie ulegając rywalom po tie-breakach i co za tym idzie, dopisując do swojego konta po jednym oczku za każde z tych spotkań. Nic nie wskazywało na to, żeby Barkom-Każany Lwów miał się przełamać już we wtorek. Zwłaszcza, że żółto-czarni byli mocno podrażnieni porażką 0:3 na własnym parkiecie z Projektem Warszawa i chcieli czym prędzej zrehabilitować się przed kibicami za domową porażkę ze stołecznym klubem.
Pierwszy set wtorkowego starcia zdawał się potwierdzać prognozy analityków firm bukmacherskich, którzy dawali Żółto-Czarnym aż 90% szans na wygraną. PGE Skra wypracowała sobie kilka punktów przewagi w ustawieniu z Mateuszem Bieńkiem na zagrywce i choć rywal w końcówce zbliżył się na jedno oczko, nie był w stanie doprowadzić do remisu, a co dopiero mówić o odwróceniu losów rywalizacji w inauguracyjnej odsłonie. Ostatecznie PGE Skra wygrała tę część meczu 25:22.
Dwie kolejne partie to już zupełnie inna historia. Obie były bardzo zacięte i rozstrzygały się w końcówkach. W obu przypadkach szala zwycięstwa przechyliła się na stronę gospodarzy, którzy wygrywali w stosunku 25:23. W drugim secie za sprawą asa serwisowego na Vasinie, który zastąpił „krwawiącego” w przyjęciu Kooya. W trzecim po bloku na Atanasijeviciu i asie na Kooyu. 2:1 dla Barkomu-Każany Lwów. Szok i niedowierzanie!
W czwartej odsłonie wtorkowego starcia wszystko wróciło do spodziewanej normy. Siatkarze z Bełchatowa odzyskali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Po dwóch asach serwisowych i dwóch kolejnych zagrywkach Holendra z włoskim paszportem Żółto-Czarni wyszli na prowadzenie 16:10, które jeszcze powiększyli, ostatecznie wygrywając tę część meczu 25:16 i doprowadzając do tie-breaka.
W decydującym secie meczu Barkom-Każany Lwów vs PGE Skra Bełchatów górą okazała się drużyna gospodarza, która lepiej serwowała, a z każdym kolejnym punktem pozytywnie się nakręcała. Bełchatowianie co prawda walczyli do końca, ale ostatecznie przegrali piątą partię 13:15 i cały mecz 2:3. Po tej potyczce pretensji nie można mieć tylko do Atanasijevicia i Bieńka, którzy zdobyli kolejno 30 i 20 punktów.
Historyczne zwycięstwo klubu z Ukrainy w rozgrywkach PlusLigi stało się faktem. Faktem jest też czwarta porażka PGE Skry Bełchatów w sezonie 2022/23, która może doprowadzić do małego trzęsienia ziemi w klubie, a przynajmniej w szatni, bo dziewięciokrotnym mistrzom kraju nie przystoi przegrywać w takim stylu, jak w dwóch ostatnich pojedynkach.
Czasu na rozpamiętywanie wtorkowej porażki nie będzie jednak wiele, bo już w piątek do Bełchatowa na mecz z PGE Skrą zawita Ślepsk Malow Suwałki, który po wygranej 3:1 nad Cuprum Lubin wskoczył na czwartą pozycję w tabeli. Początek o godzinie 20:30. Transmisja w Polsacie Sport.
Barkom-Każany Lwów vs PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:23, 25:23, 16:25, 15:13) ll MVP: Jonas Kvalen
Barkom: Kvalen (14), Szczurow (2), Tupczij (16), Yenipazar (4), Firkal (13), Smoliar (14), Kanajew (libero) oraz Szewczenko (1), Chołowen i Tewkun
Skra: Kłos (8), Kooy (13), Atanasijević (30), Łomacz, Bieniek (20), Lanza (11), Piechocki (libero) oraz Rybicki, Vasina (1) i Mitić
Komentarze (0)