Nastoletni napastnik do drużyny GKS-u Bełchatów dołączył latem minionego roku, kiedy to podczas kilkunastodniowych testów sportowych przekonał do siebie sztab szkoleniowy „Brunatnych”, po czym został wypożyczony na rok z drużyny SMS UKS Łódź. Zanim rosły zawodnik trafił do beniaminka Fortuna 1.Ligi imponował swoją postawą właśnie w łódzkiej kuźni talentów, zdobywając przez rok w sumie 45 bramek i notując 15 asyst w drużynie juniorskiej i w pierwszym zespole.
„Atutami Maćka są warunki fizyczne, gra tyłem do bramki, gra głową, charakter i start do piłki. Nominalną pozycją tego prawonożnego zawodnika jest „dziewiątka”” - tak wówczas charakteryzowanego byłego już piłkarza biało-zielono-czarnych.
Już wtedy obserwowali go skauci klubów zagranicznych, którzy również dostrzegali nieprzeciętny talent u tego nastolatka. Jesienią w barwach GKS-u Bełchatów Maciej Mas zagrał w 18 meczach o stawkę. Mniej więcej połowę rozpoczynał w wyjściowej jedenastce, w pozostałych pełnił rolę zmiennika.
Przez ten czas nie udało mu się wpisać na listę strzelców, ani zapisać na swoim koncie żadnej asysty, ale pomimo tego jeden z zagranicznych klubów zdecydował się po niego sięgnąć. Mowa o drużynie Cagliari Calcio, której piłkarzem jest też stoper znany z występów w Pogoni Szczecin, 19-letni Sebastian Walukiewicz, który niedawno zadebiutował w Serie A. Maciej Mas będzie musiał na to poczekać. Póki co trafi bowiem do zespołu juniorów, który występuje w rozgrywkach Primavery. To na nich wzorowane były Centralne Ligi Juniorów w Polsce.
Przenosiny do Włoch były możliwe także dzięki włodarzom GKS-u, którzy zgodzili się na skrócenie rocznego wypożyczenia. To umożliwiło Cagliari Calcio sprowadzenie zawodnika do siebie również na zasadzie wypożyczenia – pół roku z opcją wykupu. W momencie gdy dojdzie do transferu definitywnego, zarobią na nim także bełchatowianie, którzy zapewnili sobie procent od sprzedaży gracza.
Przypominamy, że Maciej Mas jest już trzecim młodzieżowcem z formacji ataku, który w ostatnim półroczu wypłynął na szersze wody. Wcześniej Przemysław Zdybowicz zasilił Wisłę Kraków, a Dawid Kocyła jej imienniczkę z Płocka. Paradoksalnie odejścia tych zawodników - także przykłady Damiana Michalskiego, który świetnie sobie radzi w drużynie „Nafciarzy” oraz Mateusza Marca, który został wykupiony przez Podbeskidzie – mogą być sporym atutem bełchatowskiego klubu.
W trudnej sytuacji finansowo-organizacyjnej działacze nie mają praktycznie żadnych argumentów, żeby ściągnąć do Bełchatowa wyróżniających się zawodników młodego pokolenia. Poza tym jednym, że pod skrzydłami trenera Artura Derbina można szybko się rozwinąć i zrobić duży krok do przodu w piłkarskiej karierze, na co dowodów w ostatnich miesiącach jest bez liku.
