Żółto-czarni do starcia z kędzierzynianami przystępowali po trzech kolejnych zwycięstwach. Po tych wygranych meczach wydawało się, że podopieczni Michała Mieszko Gogola po średnim początku sezonu w końcu złapali odpowiedni rytm, ale w niedzielę okazało się, że to jednak rywale byli słabi, a nie PGE Skra tak mocna.
ZAKSA, która przegrała w tygodniu 2:3 z VERVĄ Warszawa, obnażyła dziś słabość bełchatowskich siatkarzy przede wszystkim w elemencie ataku. To właśnie w nim była gigantyczna różnica na korzyść drużyny gospodarza (67% do 44%). Dużą różnicę obserwowaliśmy też w polu zagrywki.
To głównie te dwa elementy zdecydowały o tym, że pomimo okresów dobrej gry, bełchatowianie nie byli w stanie wyszarpać nawet jednego seta, przegrywając poszczególne partie do 22, 22 i 18.
Jak nieudany był to pojedynek dla żółto-czarnych najlepiej pokazują liczby skrzydłowych. Katić i Ebadipour w dwóch setach zdobyli trzy i dwa punkty, a Petković pięć. Sytuacji nie zdołał uratować nawet Mariusz Wlazły, który dał świetną zmianę, kończąc osiem z jedenastu ataków w trzecim secie.
To plus dobra postawa środkowego Jakuba Kochanowskiego, który zapisał na swoim koncie osiem skutecznych ataków i cztery punktowe bloki, to jedyne pozytywy, jeśli chodzi o postawę siatkarzy z Bełchatowa w konfrontacji z kędzierzynianami.
Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie tej porażki, bo już w środę do hali „Energia” przyjadą niepokonani dotychczas warszawianie. Trudno o lepszą okazję do rehabilitacji niż wygrana na liderem tabeli, który nie zaznał jeszcze smaku porażki.
Przypominamy, że początek tej konfrontacji zaplanowano na godzinę 20:30, a bezpośrednią transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi Polsat Sport.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:22, 25:22, 25:18)
Grupa Azoty ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Wiśniewski, Kaczmarek, Parodi, Smith, Zatorski (libero) oraz Semeniuk, Baroti
PGE Skra: Łomacz, Ebadupour, Kochanowski, Petković, Katić, Kłos, Piechocki (libero) oraz Orczyk, Szalpuk, Wlazły