Diablak jest olbrzymim wyzwaniem dla biorących w nim udział zawodników. W przeciągu jednego dnia muszą oni przepłynąć 3,8 km w jeziorze Żywieckim, przejechać 180 km rowerem po krętych górskich szlakach, a na samym końcu przebiec jeszcze ponad 40 km do mety.
Tego niezwykłego wyczynu już po raz kolejny udało się dokonać Waldemarowi Stawowczykowi z Klubu Biegaczy Spartakus. Mężczyzna poprawił swój zeszłoroczny wynik o 55 minut, uzyskując czas 16 godzin 14 minut i 22 sekund. Zapewniło mu to wysokie, jedenaste miejsce w rankingu ogólnym.
Triathlon rozpoczął się o godz. 4 nad jeziorem Żywieckim, gdzie bełchatowianin musiał przepłynąć dystans niemalże 4 km. Następnie nadszedł czas na dwie górskie pętle, każda o długości 90 km, biegnące wśród beskidzkich szczytów. To wymagające wyzwanie, bo zawodnicy muszą pokonać ponad 3 tys. metrów przewyższeń, a także dwukrotnego podjechać pod Kubalonkę i Przełęcz Salmopolską.
Na koniec przyszedł czas na bieg na maratońskim dystansie z Żywca na szczyt Babiej Góry (nazywany również Diablakiem). Waldemarowi Stawowczykowi towarzyszył podczas tego odcinka jego kolega z klubu Spartakus, Tomasz Barasiński. Na metę mężczyzna dotarł po ponad 16 godzinach intensywnego wysiłku.
- Walka o pierwszą 10 toczyła się do samego końca i była bardzo zacięta. Na ten wynik zapracował cały mój support, któremu bardzo, ale bardzo dziękuję. Bez was nie byłoby tego wyniku - mówi Stawowczyk.
Już niedługo bełchatowianin podejmie się jeszcze większego wyzwania. W sierpniu zamierza wystartować w triathlonie, którego trasa biegnie przez całą Polskę z Helu aż na Rysy. To 22 kilometrów pływania, 680 kilometrów rowerem i 120 kilometrów biegu.
Komentarze (0)