GKS Bełchatów rozgrywał bardzo trudny sezon i przeglądając kursy zakładów bukmacherskich można było dojść do wniosku, że samo utrzymanie będzie sukcesem. Jakby tego było mało, w lutym piłkarze podjęli decyzję o krótkim zawieszeniu treningów i zagrozili, że nie rozegrają sparingu z Radomiakiem. Powodem były wielomiesięczne zaległości w pensjach, jakie miał klub wobec nich i sztabu szkoleniowego. Pożar szybko ugaszono: drużyna dała zarządowi ostatnią szansę. Do 10 marca wyznaczono termin spłaty zaległości z 2019 roku. W przeciwnym razie, zawodnicy rozpoczęliby procedurę rozwiązywania kontraktów z winy klubu (uprawnia do tego już 2-miesięczny poślizg płacowy), co wpędziłoby GKS w gigantyczne kłopoty. Działacze z terminu się wywiązali.
Nauka oszczędzania w piłce nożnej
- Śmiejemy się, że jakieś pieniądze wpadły na konta, ale teraz w obliczu pandemii za bardzo nie ma ich na co wydawać – mówi Artur Derbin, szkoleniowiec bełchatowskiej jedenastki. - To wszystko może nas nauczyć oszczędności, bo w życiu zdarzają się różne sytuacje. Niech to będzie taka lekcja. Fajnie, że prezes Rydz stanął w tym trudnym okresie na wysokości zadania. Od czerwca jesteśmy bez sponsora strategicznego (wtedy wygasła umowa z firmą PGE – dop. red.). Wiemy, że trwają rozmowy, by go znaleźć – a może doczekać powrotu tego dawnego – ale w takim czasie, jaki nastał, nikt raczej nie będzie zawracał sobie głowy podpisaniem umowy sponsorskiej. Trzeba się liczyć z tym, że wkrótce będziemy musieli jakoś normalnie funkcjonować. Dostaliśmy wyrównanie za poprzedni rok, ale jest koniec marca i kolejne transze do uregulowania, a przed nami kwiecień, maj, czerwiec. Przyszedł kryzys, dotknie on wiele dziedzin życia, ludzie będą musieli podejmować decyzje o zaciskaniu pasa – dodaje trener Derbin.Na razie mają utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy
Rozgrywki pierwszej ligi zostały zawieszone – póki co do 26 kwietnia. Dobra wiadomość dla bełchatowian jest taka, że jeśli sezon zakończy się przedwcześnie, na co zezwala przyjęta niedawno uchwała PZPN, GKS utrzyma się. Nie ma co ukrywać, że dziś uchodzi za jednego z kandydatów do spadku, plasując się na 15. miejscu, czyli tuż nad otwierającą strefę spadkową Odrą Opole. – Nie mam z tego powodu żadnej satysfakcji – przekonuje Artur Derbin. - Chcielibyśmy obronić się sportowo, według zasad ustalonych przed rozgrywkami, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. W ostatnim tygodniu przed zawieszeniem ligi rzetelnie przygotowywaliśmy się do spotkania z Sandecją Nowy Sącz, pamiętając, że gramy na swoim stadionie, gdzie zdobywamy zdecydowaną większość punktów. Decyzję o niegraniu przyjęliśmy z żalem, ale trzeba się do niej dostosować – przyznaje szkoleniowiec GKS-u.Trenują w domach z powodu koronawirusa
Bełchatowianie, jak chyba wszystkie zespoły, trenują indywidualnie. Zawodnicy otrzymali zielone światło na powrót do swoich rodzinnych domów. - Trudno, byśmy kogoś siłą trzymali w Bełchatowie, by w odizolowaniu i samotności oczekiwali poprawy sytuacji. Piłka nożna jest ważna, ale są sprawy ważniejsze, jak rodzina. Wszyscy wrócili do swoich bliskich, z wyjątkiem naszych dwóch obcokrajowców. Wiktor Putin bardzo chciał, ale na razie nie wracał na Ukrainę, a Senegalczyk Emile Thiakane rodzinę, żonę, ma już w Polsce, więc on zniesie to dużo łagodniej – zdradza Derbin, który na czas kwarantanny dał swoim podopiecznym rozpiski z treningowymi zaleceniami. Co ciekawe... sam też się do nich stosuje, zaliczając kolejne zajęcia siłowe czy biegowe.Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. STS (Star-Typ Sport Zakłady Wzajemne Spółka z o.o.) posiada zezwolenie wydane przez Ministra ds. Finansów Publicznych na urządzanie zakładów wzajemnych. Hazard związany jest z ryzykiem.