Ile uzbierasz, tyle dostaniesz. Mniej więcej
W krajach rozwiniętych konieczność dokładania do systemu emerytalnego pozostaje normą, jakkolwiek zawsze jest pewnym problemem, który wraz ze zmianami demograficznymi będzie się pogłębiał. Nowe pokolenia nie muszą sobie przecież organizować materialnej podstawy życia od zera, co samo w sobie stanowi wystarczający argument za pewnym stopniem międzypokoleniowej solidarności. Nawet w Niemczech, gdzie w ostatnich kilkudziesięciu latach zrobiono wiele, by system był mniej wymagający fiskalnie, jego podstawowy, obowiązkowy filar jest finansowany ze składek jedynie w 75%. Ale my nie jesteśmy Niemcami.
W ciężkich latach 90-tych, gdy rodziła się reforma emerytalna, długookresowe zmniejszenie obciążeń budżetowych było jednym z naczelnych jej celów. Dlatego repartycyjna część naszego systemu przyjęła postać takiego o zdefiniowanej składce. A poza tym stała się tylko jego częścią, warto więc rzucić okiem np. na ranking IKZE, o czym później.
Wartość rachunku emeryta jest dzielona pomiędzy liczbę miesięcy, jaką wg aktualnych tablic GUS ma on jeszcze do przeżycia. Liczba uczestników rozliczanych wg starych zasad maleje, toteż pokrycie składkami (całego) budżetu ZUS przed pandemią oscylowało już wokół 80% i nadal jest podobnie. Nigdy nie będzie on pokryty w całości - choćby dlatego, że ustalając wysokości świadczeń nie bierze się pod uwagę dalszego wzrostu długości życia - ubytki będą jednak wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dalej maleć. Ale dla emerytów marna to pociecha.
Twoja emerytura będzie nędzna i to nie ZUS jest temu winny
Sprawa jest bardzo prosta i nie potrzeba tu żadnych złożonych obliczeń, by można było uzmysłowić sobie, w czym tkwi jej istota. Odkładamy ok. ⅕ wypłaty na okres, który sięga połowy czasu aktywności zawodowej - która w dodatku niekoniecznie od razu oznacza możliwość odprowadzania składek, bo formy zatrudnienia bywają przecież rozmaite. Rosnąca długość życia będzie nadal obniżać nam emerytury. Ta aktualna anomalia wynikła z sytuacji epidemicznej jest oczywiście - gdyby ktokolwiek miał wątpliwości - chwilowa. Wg suchych danych, na jakich bazować musi ZUS, przewidywana długość życia przyszłego emeryta skróciła się o niemal dwa lata. Stanowi to dość przypadkowy - makabryczny przy okazji - nieduży prezent od losu dla tych, którzy mogą odejść na emeryturę akurat teraz, od kwietnia. Raczej nie życzymy sobie podobnych na przyszłość. O tą przyszłość musimy zadbać sami i przewidziano to już w reformie, która - przypomnijmy - ustanowiła trzy filary!
Musisz “oskładkować się” sam. IKZE to jeden z dobrych sposobów
Los filaru drugiego, choć prace nad nim stanęły, jest już przesądzony i niebawem zapewne będzie można go uważać za element pierwszego. Z punktu widzenia emeryta wszystkie te zmiany, choć głośne, nie mają wielkiego znaczenia - dotyczą sposobu zagospodarowania składki obowiązkowej, której wysokość i tak nie uległa zmianie. Najważniejszy jest filar trzeci, dobrowolny.
Rozwiązania te kształtowały się przez lata, kiedy okazało się jasne, że nikłe są możliwości oparcia oszczędzania o pracodawców (koncepcja ta wróciła jednak ostatnio jako PPK) i kluczowe są ułatwienia oszczędzania indywidualnego. Zarówno IKE jak i IKZE to konta w ramach których możemy otworzyć typowe narzędzia kapitałowe - np. UFK czy obligacje bądź rachunek oszczędnościowy. Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego jest propozycją szczególnie korzystną ze względu na zwrot podatku - każda wpłata obniża podstawę podatku dochodowego. Więcej można dowiedzieć się np. na rankingikze.pl.
Komentarze (0)