Śmierć Igora Stachowiaka na komendzie policji
Igor Stachowiak zmarł 6 lat temu we wrocławskim komisariacie. Wcześniej zatrzymano go w centrum miasta i skuto. Policjanci razili go paralizatorem w łazience. Pomieszczenie nie jest monitorowane. Kamerkę miało za to samo urządzenie. Na nagraniu widać, jak mężczyzna umiera. Wydarzenie zbulwersowało opinię publiczną. Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar mówił w wywiadach telewizyjnych, że 25-latka torturowano, a sami policjanci naruszyli prawa obywatelskie.Choć wyrok zapadł, sprawa nie jest zakończona. W 2019 trzech podejrzanych policjantów zostało skazanych na 2 lat pozbawienia wolności, a jeden na 2 lata i sześć miesięcy. Policjantów skazano za przekroczenie uprawnień w zakresie realizacji zadań ustawowych Policji oraz znęcanie się fizyczne i psychiczne nad Igorem Stachowiakiem.
Rzecznik praw obywatelskich złożył kasację w tej sprawie do Sądu Najwyższego. 13 kwietnia 2022 roku miała zostać rozpoznana, ale sąd odroczył rozprawę bez podania nowego terminu.
Dlaczego RPO Adam Bodnar złożył kasację w tej sprawie?
"W 2019 r. zapadły wyroki w sprawach policjantów, którzy byli na komisariacie: sądy pierwszej i drugiej instancji uznały, że bezpośrednią przyczyną zgonu Igora Stachowiaka była „niewydolność krążeniowo-oddechowa w przebiegu arytmii” wywołana przez środki odurzające, które zdaniem sądu Igor Stachowiak zażył przed zatrzymaniem" - czytamy w Biuletynie Informacji Publicznej RPO.
Opinia biegłych z Łodzi podstawą do wydania wyroku
"Istotą sprawy jest, że sąd II instancji błędnie uznał, iż biegli z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi odnieśli się do opinii drugiego eksperta i w sposób rażąco wybiórczy i powierzchowny odniósł się do wniosków postawionych przez tego specjalistę. Równocześnie Sąd Okręgowy wybiórczo ocenił wypowiedzi biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, dotyczące stosowania środków przymusu bezpośredniego jako czynnika, który mógł mieć wpływ na wystąpienie i przebieg wysoce niepokojących objawów występujących wówczas u Igora Stachowiaka" - czytamy dalej.W związku z rocznicą śmierci Igora Stachowiaka do sprawy wrócił Onet. Dziennikarze portalu przypominają całą historię i działania sądów.
"Dla prokuratury w Poznaniu, która prowadziła śledztwo, najważniejszą opinią w sprawie okazała się ta, którą wydał trzeci zespół. Czyli biegli z Łodzi [..] Nigdy nie widzieli i nie badali ciała Igora Stachowiaka. Nie doszukali się związku między działaniem policjantów a jego śmiercią. W ich ocenie Igor zmarł "z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu arytmii po epizodzie excited delirium spowodowanym zażyciem środków psychoaktywnych". Co istotne, opiniujący wcześniej biegli z Poznania poziom narkotyków u Igora uznali za nieznaczący i niestwarzający zagrożenia" - czytamy na Onet.pl.
Wiele miejsca w artykule poświęcono łódzkiemu profesorowi z Zakładu Medycyny Sądowej. "[...] to postać znana w środowisku medyków sądowych. Choćby dlatego, że ma zarzuty karne za swoją działalność w łódzkim ZMS, w tym za machinacje finansowe na szkodę swoich kolegów po fachu" - czytamy na Onecie.
Dziennikarze sporo miejsca przeznaczają także na teorię profesora z Łodzi o epizodzie excited delirium. W ich ocenie to teoria paranoukowa, która nie ma twardych podstaw.
Co dalej w sprawie Igora Stachowiaka. Pozostaje czekać na termin rozprawy rozpoznania kasacji. To jednak nie nastąpi prędko. Sąd Najwyższy odroczył bowiem rozprawę bez podania nowego terminu, dlatego że jeden z obrońców RPO wniósł o wyłączenie dwóch sędziów powołanych do SN w 2018 r. przez prezydenta na wniosek aktualnej Krajowej Rady Sądowniczej. Wniosek o wyłączenie sędziów musi zostać zatem rozpoznany przez inny skład SN.
Komentarze (0)