O tym, że czeka nas ciężka zima, wiadomo od dłuższego czasu. Wciąż drożejące węgiel, pellet, gaz, olej opałowy, czy też drewno spowodowały, że wiele rodzin zaczęło się zastanawiać, jak uda im się ogrzać swoje domy. Nie dość, że opał drożeje, to jeszcze go brakuje. Problem jest na tyle poważny, że nie mógł go zlekceważyć rząd. Efekt jest taki, że wprowadzono - już przez nas opisywany - dodatek do ogrzewania domu. Jego wysokość zależy od rodzaju używanego paliwa i wynosi:
- 3000 zł - to dopłata do węgla, pelletu i innej biomasy np. brykietu drzewnego czy ziaren zbóż,
- 2000 zł - dofinansowanie do oleju opałowego,
- 1000 zł - dopłata do drewna kawałkowego,
- 500 zł - w przypadku ogrzewania LPG.
Małżeństwo pod jednym dachem, ale... w separacji
Aby wnioskować o dopłatę do zakupu węgla, nie trzeba być właścicielem nieruchomości, ani nawet być w niej zameldowanym. Zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą, dodatek - a więc trzy tysiące złotych - należy się każdemu gospodarstwu domowemu, nawet jeśli zamieszkują one jeden dom ogrzewany jednym piecem. Tak jest na razie, ponieważ ok. 20 września, kiedy po podpisaniu przez prezydenta ma zacząć obowiązywać nowelizacja ustawy, zasady mają się zmienić. Co ciekawe, po tej dacie według nowych przepisów będą rozstrzygane również wnioski złożone wcześniej, o ile wnioskujący nie otrzymał jeszcze decyzji.Dla przykładu, jeżeli w jednym domu mieszka małżeństwo z teściami lub rodzeństwo, które prowadzi osobne gospodarstwo, to obecnie obu tym rodzinom należy się świadczenie. Urzędnicy przyznają, że dochodzi nawet do tak absurdalnych przypadków, kiedy to mieszkające razem małżeństwa przypominały sobie o swojej separacji, a rodziny twierdziły, że są ze sobą skłócone i gospodarują osobno.
Andrzej Guła, aktywista antysmogowy, prezes Stowarzyszenia Alarm Smogowy, wspomina o sytuacji, kiedy to od gospodarstw, które razem zajmują pomieszczenie o powierzchni nieprzekraczającej 40 metrów kwadratowych, do Ośrodka Pomocy Społecznej wpłynęły aż cztery wnioski. Dlatego jego organizacja zaproponowała, aby dodatek energetyczny zawierał zapis zabezpieczający przed tym, co teraz obserwujemy.
Nie będzie kontroli mieszkań. Jest za to nowelizacja ustawy
Rząd zdaje sobie sprawę z luki w przepisach i wprowadza zmiany. Powstała nowelizacja ustawy o dodatku węglowym, w której zostanie jasno sprecyzowane, kto ma prawo do świadczenia, a kto nie. Jednoznacznie zostanie też zinterpretowane pojęcie gospodarstwa domowego. Obowiązywać będzie zasada „jeden dodatek węglowy na jeden adres”. Rozpatrzony zostanie pierwszy wniosek dotyczący danego adresu. Zniknie luka w przepisach, która pozwalała na wypłatę 6000 zł albo 9000 zł zamiast 3000 zł.
Mnożenie gospodarstw domowych spod jednego adresu nie da już trzech, czterech dodatków węglowych
- donosi samorządowy serwis Infor.pl. Za sprawą nowelizacji gminy będą miały do 60 dni na wypłatę pieniędzy, o ile wniosek zostanie złożony do 30 października. Jeżeli trafi do gminy po tym dniu, na pieniądze po złożeniu wniosku będziemy czekać aż do 30 grudnia 2022 r. Nie zmienia się to, że wnioski można składać tylko do 30 listopada. Do postępowań wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie noweli będą stosowane już nowe przepisy, czyli dłuższy termin na wypłatę i - nie do końca jeszcze jasna - zasada "jeden dodatek na jeden adres".
Wcześniej minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wyjaśniała na konferencji prasowej, że rząd nie przewiduje wdrożenia kontroli, które miałyby weryfikować, czy dodatek węglowy komuś się należy.
- Mamy zaufanie do obywateli. Oświadczenie obywatela oraz Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków to w naszej opinii wystarczające źródło. Nie wyobrażam sobie, że teraz urzędnik rusza do poszczególnych mieszkań, liczy mieszkańców, sprawdza kotły. Nie jesteśmy państwem policyjnym.
Kontroli więc nie będzie, ale przepisy zostaną uszczelnione wspomnianą nowelizacją.
Komentarze (0)