PiS wygrało w skali kraju wybory do sejmików województw, uzyskując 1,8 pkt. proc. przewagi nad KO. Mamy więc powtórkę z jesiennych wyborów parlamentarnych. Liderzy obu komitetów mówią o sukcesie. Czyj to sukces, a czyja porażka?
Zarówno Donald Tusk, jak i Jarosław Kaczyński nie mogli powiedzieć niczego innego, stając przed swoimi wyborcami, działaczami i mając na uwadze to, że w tym roku czekają nas jeszcze wybory do Parlamentu Europejskiego. Wygrana Prawa i Sprawiedliwości jest jasna. Partia utrzymała stan posiadania z 2018 r., kiedy otrzymała 34 proc. poparcia. To dla partii ważny sygnał, że nadal może wygrywać. W praktyce ten wynik nie daje jej jednak pewności rządzenia w sejmikach. Powtarza się sytuacja z wyborów parlamentarnych – Koalicja Obywatelska wraz z Trzecią Drogą mającą 13,5 proc. poparcia, będzie mogła tworzyć większościowe koalicje.
Dołączyć może jeszcze Lewica, która według wyników exit poll otrzymała 6,8 proc. poparcia.
Tak, również może wchodzić w sejmikowe koalicje. Choć ten wynik na pewno nie satysfakcjonuje jej działaczy i rodzi jeszcze większy żal, że nie udało się stworzyć wspólnego bloku z Trzecią Drogą i PSL. Wydaje się, że na Lewicę zagłosował jej tradycyjny elektorat, a w domach pozostali ci, którzy sympatyzują z częścią jej postulatów.
W domach pozostała prawie połowa Polaków. Dlaczego nie zmobilizowaliśmy się tak, jak podczas wyborów parlamentarnych? I jak przełożyło się to na wyniki?
Znacznie niższa frekwencja sprzyjała PiS. Wpływ na nią miało kilka czynników. Po pierwsze, pogoda – sprzyjała wyjściu z domu, ale i dalszym wyjazdom i ominięciu lokali wyborczych. Choć do tej pory mówiło się, że to jesienna pogoda nie zachęca do wyjścia na głosowanie. A po drugie, coraz więcej Polek i Polaków ma dość politycznych podziałów i przepychanek. Widząc, że one nadal trwają po wyborach parlamentarnych, część obywateli mogła zrezygnować z udziału w samorządowych. W październiku kwestie światopoglądowe bardzo zmobilizowały kobiety oraz młodych ludzi. Sądzę, że teraz te tematy miały mniejsze znaczenie, więc i mniej oddziaływały. Ponadto, w wyborach samorządowych trzeba głosować w miejscu stałego zamieszkania, więc można przypuszczać, że wielu młodych ludzi, np. studentów, nie pojechało do swoich domów na głosowanie.
Czy ogólnokrajowe wyniki wyborów do sejmików województw mogą jakoś przełożyć się na wyniki na niższych szczeblach samorządów?
Raczej nie. Ogólnopolska polityka ma znaczenie w dużych miastach. Jednak im od nich dalej, tym krajowe emocje polityczne są mniej ważne, a nawet – niepożądane. W Polsce powiatowej etykieta partyjna często nie zachęca do głosowania na danego kandydata. Tam częściej wygrywają lokalne, działające i znane od lat komitety.
Komentarze (0)