Zapytał Pan ostatnio na swoim Instagramie Fathering_Daily o to, jak obserwujące Pana osoby wspominają swój (albo partnerki) poród. 15 procent z 250-ciu odpowiadających stwierdziło, że było to dla nich doświadczenie niemal traumatyczne. Jak Pan wspomina oba porody swoich dzieci?
Dr Kamil Janowicz, psycholog i autor bloga Father_ing: Poród mojego pierwszego dziecka miał miejsce w bardzo trudnym czasie pandemii. Na szczęście mogłem być przy żonie, ale musiałem przejść test na COVID-19. Stresowałem się, czy wynik nie będzie pozytywny. Sam poród trwał niemal dwa dni. Ostatecznie, z powodu braku postępów, zakończył się cięciem cesarskim. Bardzo się cieszę, że mogłem w tym uczestniczyć i wspierać żonę. Trudniej było mi przeżyć fakt, że ze względu na przepisy pandemiczne, nie mogłem kangurować dziecka (kangurowanie to przytulanie dziecka skóra do skóry – dop. red.) po urodzeniu i potem odwiedzać żony i synka w szpitalu.
Zakaz kangurowania to jeden z absurdów pandemii.
Niestety, było wiele przepisów ograniczających prawa pacjentów. Mimo wszystko, cieszę się, że mogłem być z żoną wtedy, kiedy się dało. Poród drugiego dziecka również zakończył się cesarskim cięciem, ale po nim już mogłem kangurować synka. Było nam prościej, bo przygotowaliśmy się na podobny do pierwszego porodu scenariusz. Nie był on naszym wymarzonym, ale mamy dobre wspomnienia.
Czy coś Pana podczas tych porodów zaskoczyło? Tak Pan sobie je wyobrażał?
Zaskoczyła mnie dynamika i czas trwania porodu. Były momenty spowolnienia i braku konieczności mojego zaangażowania, ale były też momenty bardzo intensywne, podczas których wiele się działo i pomagałem w kilku rzeczach naraz. To wymagało otwartości na zmienny przebieg i uważności na potrzeby żony. Zdarzyły się także nieprzyjemne zaskoczenia w postaci nieodpowiedniego podejścia personelu medycznego.
Jakie zachowania ma Pan na myśli?
Na przykład brak przedstawiania się przez lekarzy, którzy przychodzili zbadać moją żonę. Pisałem o tym potem w mediach społecznościowych i odzew osób mających takie same doświadczenia był duży. Mimo że to jeden z wymogów zapisanych w Standardzie Organizacyjnym Opieki Okołoporodowej. Negatywnie zaskoczyła mnie również szczątkowa lub sprzeczna komunikacja ze strony personelu. Przychodziła jedna osoba i mówiła, że dalej próbujemy z porodem naturalnym, a kilka minut później przychodziła druga i mówiła, że już nie ma na co czekać i zaraz będzie cesarskie cięcie.
Sprzeczne komunikaty nie pozwalają rodzącej poczuć się bezpiecznie.
Tak, są dezorientujące. Tymczasem doświadczenia rodzących par i różne badania naukowe jednoznacznie pokazują, że relacja z personelem, zaufanie, spokój i poczucie przewidywalności wpływają na to, jak w ogóle odbieramy doświadczenia medyczne, w tym i poród. W holistycznym wspieraniu zdrowia człowieka warto pamiętać o dobrostanie zarówno cielesnym, jak i emocjonalnym.
Jak mężczyźni przeżywają i odnajdują się w okresie ciąży, porodu i połogu? Z jakimi problemami się borykacie?
Okres okołoporodowy kojarzy się mocno z kobietą. To oczywiste, bo w jej ciele rozwija się dziecko, ona je rodzi i karmi piersią. Jednak u mężczyzn również zachodzą zmiany, głównie emocjonalne. Ciąża jest dla nas procesem stopniowego oswajania się, urealniania obecności dziecka. Na początku – gdy brzuszka nie widać, a ruchów dziecka nie czuć – trudno uświadomić sobie, że to „tak naprawdę”. Pomocne są tu opowieści kobiety, pokazywanie ruchów dziecka, obecność na badaniu USG. To wspiera budowanie więzi z dzieckiem. W dalszych etapach ciąży mężczyźni mają trudność ze zrozumieniem doświadczeń i stanów partnerki. Nie zawsze rozumieją, z czego wynikają zmienne nastroje, zmęczenie czy złe samopoczucie kobiety. Przychodzi też etap przytłoczenia wielością spraw, np. kompletowaniem wyprawki, wyborem szpitala. Zwłaszcza w rzeczywistości mediów społecznościowych, które bombardują przyszłych rodziców informacjami o tym, czego koniecznie będą potrzebować, co trzeba kupić itd. Łatwo można się w tym zagubić. Dla ojców to zwykle trudniejsza sytuacja, bo mają gorszy dostęp do wsparcia, wiedzy i też mniej wzorców, na których mogą się oprzeć. Przyszłe matki mogą skorzystać z ogromu propozycji – warsztatów, książek, webinarów, kręgów kobiet, grup wsparcia czy po prostu doświadczeń koleżanek. Taka oferta dla ojców jest bardzo ograniczona.
Z czego to wynika? Czy to nie jest pokłosie wielu lat braku zaangażowania mężczyzn w tematy okołoporodowe i rodzicielskie?
Czynników jest wiele. Na pewno wynika to ze stereotypowego przypisania rodzicielstwa do kobiety. Również z braku świadomości dotyczącej roli mężczyzny w czasie ciąży, porodu, połogu. Zarówno u samych mężczyzn, jak i u psychologów czy położnych. Wielu mężczyzn wciąż nie zdaje sobie sprawy, jak nasza wiedza i zaangażowanie są ważne dla całej rodziny. Między innymi od tego zależy dobrostan i umiejętność odnalezienia się w nowej sytuacji przez mężczyznę, a także dobrostan i pewność siebie kobiety oraz późniejsza jakość opieki i nawiązanie relacji z dzieckiem. Szkoły rodzenia często nie zwiększają tej świadomości, bo prowadzą je osoby, które nie znają męskiej perspektywy. Próbują czasem zachęcać mężczyzn, ale np. poprzez kopiowanie propozycji adresowanych do kobiet i robienie tego samego tylko dla mężczyzn. A to nie działaj. W efekcie oferta jest często niedostosowana do potrzeb przyszłych ojców.
Według raportu „Tata 2022” Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, zaledwie 28 proc. ojców bierze udział w szkole rodzenia.
To dosyć przygnębiające dane. Ja z kolei kilka lat temu robiłem analizę dostępności do edukacji okołoporodowej dla mężczyzn w miastach wojewódzkich. Nie wyglądało to zadowalająco. Tylko 70 proc. szkół rodzenia mających kontrakt z NFZ dopuszczało udział ojców w zajęciach. Tylko 10 proc. placówek (publicznych i prywatnych) organizowało jakieś zajęcia dedykowane stricte mężczyznom. Częstym rozwiązaniem było też umożliwienie ojcom udziału w edukacji podstawowej, a uniemożliwienie korzystania z szeregu dodatkowych zajęć pogłębiających wiedzę.
Jakiego rodzaju wsparcia mężczyźni najbardziej potrzebują?
Po pierwsze, po prostu dostępnego. Żeby mogli uczestniczyć w różnych zajęciach. Po drugie, dostosowanego do ich potrzeb. Po trzecie, rzetelnego. Chodzi o przekazanie wiedzy na istotne tematy, w tym np. zmian zachodzących u kobiety w ciąży, porodzie i połogu, roli mężczyzny w porodzie, metod łagodzenia bólu w porodzie, karmienia piersią, relacji z partnerką w ciąży i po porodzie, budowania relacji z noworodkiem, praktycznych aspektów opieki nad nim. To są kluczowe tematy dla mężczyzn.
Jak mężczyzna może wesprzeć kobietę w czasie porodu?
Przez większą część porodu para jest w szpitalnej sali sama i mężczyzna może pomóc w wielu rzeczach. Chodzi o działania logistyczne, jak np. jedzenie, picie, pójście do toalety czy pod prysznic, wstanie, przebranie. To pomaga kobiecie oszczędzać energię. Mężczyzna może pomóc w aktywnych pozycjach porodowych, podtrzymując rodzącą, wspierając ramieniem. Może łagodzić ból poprzez masaż czy kąpiel. I do tych rzeczy warto się przygotować. Czasem wystarczy też wspierające słowo albo trzymanie za rękę. Mężczyzna może też pomóc w komunikacji z personelem medycznym. Jego obecność może wesprzeć partnerkę w dbaniu o przestrzeganie jej praw i zapisów z jej planu porodu. Ta współpraca partnerów w sali porodowej na pewno będzie miała wpływ na ich relacje i dobrostan psychiczny.
Depresja poporodowa dotyka ok. 15 proc. kobiet, ale wcale nie dotyczy tylko ich. Szacuje się, że cierpi na nią ok. 10 proc. mężczyzn. Jakie są jej przyczyny i jak można jej zapobiec?
Warto sobie uzmysłowić, że w Polsce te 10 procent to ok. 30 tysięcy ojców, czyli niemałe miasto, jak np. Sopot. Całkiem duża grupa. Wśród czynników ryzyka depresji poporodowej u mężczyzn badania wskazują przede wszystkim: niski poziom wsparcia społecznego i emocjonalnego, wysoki poziom neurotyczności , niską jakość relacji z partnerką, nawarstwiające się w ostatnim czasie problemy życiowe, depresję partnerki, brak wiedzy mężczyzny na temat ciąży i porodu, silną kontrolę ze strony partnerki a także presję otoczenia na realizowanie stereotypowej roli silnego mężczyzny.
Co powinno wzbudzić zaniepokojenie w zachowaniu mężczyzny?
Utrzymujące się przez kilka tygodni obniżony nastrój, brak motywacji, brak chęci do opieki nad dzieckiem, brak satysfakcji z rodzicielstwa, trudności ze snem, zmiany apetytu, negatywne myśli. Jeśli widzimy coś takiego, to warto się temu przyjrzeć bliżej i poszukać pomocy specjalisty, np. w fundacjach wspierających rodziców, na ojcowskich grupach wsparcia czy w samorządowych centrach wspierania rodziny.
Więcej rzetelnej wiedzy i praktycznych wskazówek dotyczących ojcostwa i wspierania rozwoju dziecka znajdziesz na fanpage'u dr. Kamila Janowicza na: Facebooku, Instagramie, blogu.
Komentarze (0)