O samym dzikim wysypisku informowaliśmy w tekście Dzikie wysypisko w bełchatowskim lesie. To, co znaleźli strażnicy, pozwoli namierzyć sprawcę! Co ważne, na miejscu znaleziono kosz na śmieci, należący do spółki Eko-Region, na którym znajdował się numer ewidencyjny. Pojawiło się więc przekonanie, że bez trudu uda się zlokalizować śmieciarza.
Straż miejska wystosowała oficjalną prośbę do spółki, by ta ujawniła dane nieprzykładnego obywatela, by mógł on ponieść karę, a przede wszystkim posprzątać to, co zostawił w miejskim lesie. Niestety, po kilku tygodniach oczekiwania, pojawiła się odpowiedź ze strony Eko-Regionu. Spółka stwierdziła, że nie gromadzi archiwalnych danych o użytkownikach koszy i nie jest w stanie wskazać winnego.
W takiej sytuacji, straż miejska skorzystała z innej możliwości. Do uprzątnięcia dzikiego wysypiska wyznaczono osoby, które miały do odpracowania wyrok. Wczoraj w godzinach porannych dowieziono je na miejsce, które na chwilę obecną jest już czyste i wysprzątane.
Piotr Barasiński, komendant bełchatowskiej straży miejskiej przyznaje, że w każdym tego rodzaju przypadku kierują się zasadą "zero tolerancji". Niestety, tym razem wśród ogromnej sterty śmieci nie znaleziono żadnej wskazówki, która mogłaby pomóc trafić na trop właściciela pozostawionych odpadów.