Zima rowerzystom z Bełchatowa niestraszna. Jeździli nawet... po zamarzniętym jeziorze [FOTO]

Mrozy i śnieżna zima rowerzystom ze „Zgrzytu” jest niestraszna. Tym razem fani dwóch kółek wybrali się w okolice Jeziora Żółkin. Droga wiodła przez Grocholice i las koło Zawadowa, w którym uczestnicy wycieczki utknęli… w śnieżnych zaspach. Dlatego, jak relacjonują, przez część trasy, rowery musieli prowadzić. Gdy dotarli do jeziora, postanowili przejechać po zamarzniętej tafli. Wcześniej jednak sprawdzili grubość lodu, bo znaleźli przerębel wycięty prawdopodobnie przez wędkarzy.

- Lód był gruby na długość ręki, dlatego nie było żadnego niebezpieczeństwa. Po drodze minęliśmy nawet osobę, która jeździła po lodzie quadem – mówi Maciek Kuszneruk z Załogi Rowerowej „Zgrzyt”.

Jak dodaje, jazda na rowerze po lodzie nie jest niczym nadzwyczajnym, szczególnie w mroźną zimę. W przeszłości rowerzystom zdarzało się przejeżdżać przez inne zmarznięte jeziora i zbiorniki, jak chociażby... Słok. Przyznaje również, że zimowe wycieczki rowerowe mają swój urok i pozwalają dotrzeć do miejsc, do których dojazd latem byłby niemożliwy. Rowerzyści zimą zwiedzają np. bagna w okolicach Kluk czy Świętych Ługów, a także wydmy Lubeckie. Lider „Zgrzytu” przypomina, że na zimowe wycieczki jeździ już od 20 lat.

- Nigdy nikomu nic się nie stało, tak więc mamy doświadczenie w takich wyprawach. Z pewnością ważny jest odpowiedni ubiór, zabezpieczający dłonie, stopy i twarz, które są najbardziej narażone na wychłodzenie – mówi Maciek Kuszneruk.