Ustawa o partiach politycznych wskazuje jasno, że otrzymują one pieniądze za każdy oddany głos. Dlatego właśnie frekwencja na poziomie ponad 60% zagwarantowała politykom zdecydowanie większe sumy niż w poprzednich wyborach. Wpływ na ilość gotówki miał też słaby wynik ugrupowań, które do parlamentu nie weszły. O jakich kwotach więc mówimy?
Zaczynając od zwycięzców, Prawo i Sprawiedliwość (zgodnie z wyliczeniami "Rzeczpospolitej") może liczyć nawet na 23,3 mln złotych – do tej pory otrzymywali zdecydowanie mniej, bo 18,5 mln. Platforma Obywatelska, która w poprzedniej kadencji "zarabiała" 15,5 mln złotych, po tegorocznych wyborach może liczyć nawet na 19,9 mln. Z kolei SLD, które inkasowało wcześniej 4,3 mln, będzie teraz dysponować 11,4 mln. W lepszej sytuacji finansowej znajdzie się również PSL, którego wpływy mogą wynieść nawet 8,3 mln zł – to o 3,9 mln więcej niż w poprzedniej kadencji. Konfederacja, która nie otrzymywała do tej pory państwowych pieniędzy, dostanie dodatkowe 6,8 mln złotych. Łącznie na subwencje zostanie przeznaczone 69,7 mln złotych – to rekord, odkąd w 2010 roku subwencje zostały obniżone o 50%.
To jednak nie wszystkie pieniądze, na które mogą liczyć parlamentarzyści. Przysługuje im również dotacja za każdy uzyskany mandat posła i senatora. Nie znamy jeszcze dokładnych kwot, można się jednak spodziewać 7 -cyfrowych liczb. W 2015 PiS otrzymał z tego tytułu 30 mln zł.