Większej przejrzystości pracy urzędu od jakiegoś czasu domaga się grupa mieszkańców gminy Kluki. Ostatnio wytknęli włodarzom gminy, że w Biuletynie Informacji Publicznej brakuje m.in. komunikatów o naborach na stanowiska urzędnicze, rozstrzygnięć konkursów czy też części oświadczeń majątkowych, których publikacja w internecie jest obowiązkiem urzędu. Po fali krytyki urzędnicy zabrali się do pracy i kolokwialnie mówiąc... „narobili niezłego bigosu”. W opublikowanych dokumentach nie zakryto bowiem wrażliwych danych osobowych.
Przez kilka godzin w internecie można było sprawdzić adresy zamieszkania osób, które złożyły oświadczenia – a to są dane, które podlegają szczególnej ochronie. O sprawie głośno zrobiło się podczas obrad sesji rady gminy. Ze wstępnych ustaleń wynika, że ujawniono wrażliwe dane kilkunastu osób m.in. skarbnika gminy, sekretarza, dyrektorów szkół, a także kilku kierowników.
- Sprawa jest w tej chwili wyjaśniana. Osoby, które zawiniły, na pewno poniosą konsekwencje. Czekam na ustalenia informatyków, jak do tego mogło dojść – mówi Renata Kaczmarkiewicz, wójt gminy Kluki.
Jak dodaje, oświadczenia z danymi były dostępne w BIP przez kilka godzin, później zostały zamazane.
- Inspektor Ochrony Danych Osobowych na pewno przeprowadzi postępowanie wyjaśniające. Jednak na chwilę obecną jest zbyt wcześnie na więcej szczegółów, bo jak już mówiłam, wciąż trwają ustalenia – mówi Renata Kaczmarkiewicz.
Zgodnie z prawem, treści zawarte w oświadczeniu majątkowym radnych są jawne, z wyłączeniem informacji o adresie zamieszkania osoby składającej oświadczenie oraz o miejscu położenia nieruchomości. Ujawnianie adresów jest więc złamaniem ustawy o ochronie danych osobowych oraz RODO. Niewykluczone, że sprawa nie rozejdzie się „po kościach” i osoby poszkodowane w tej sytuacji zawiadomią prokuraturę bądź Urząd Ochrony Danych Osobowych. Wójt gminy zapowiedziała oświadczenie w tej sprawie, które opublikuje w najbliższy piątek.
Komentarze (0)