Nie ma co ukrywać, niektórzy użytkownicy ścieżek rowerowych (mowa tu nie tylko o podróżujących rowerami) nie grzeszą kulturą w zakresie pozbywania się odpadków. Spora ich część trafia wprost pod stopy i potem zalega przy duktach, czy w rowach, choć jak podkreślają aktywni rowerzyści, z roku na rok jest lepiej.
- Kultura rowerzystów rośnie, tak jak świadomość ekologiczna Polaków w ogóle. To proces powolny, ale jednak - mówi Maciek Kuszneruk z Załogi Rowerowej "Zgrzyt" i dodaje: - Smutny fakt jest jednak taki, że ciągle śmieci przy ścieżkach są wyrzucane. To odpadki charakterystyczne dla ich użytkowników, czyli butelki po napojach czy papierki po drobnych przekąskach. Inna sprawa, że koszy przy tych ścieżkach jest mało. Jeśli mnie pamięć nie myli to na trasie Bełchatów - Słok są dwa, a na tej do Parzna nie ma ani jednego. Ścieżki są bardzo dobrze utrzymane - zarówno pod kątem ich zimowego odśnieżania jak i letniego wykaszania traw, ale koszy mogłoby być więcej. Na pewno skorzystali, by na tym wszyscy.
W minionym roku śmieci, tylko z odcinaka Bełchatów - Słok było tak dużo, że służby Powiatowego Zarządu Dróg musiały zamówić do ich wywozu dużą ciężarówkę. Zapełniła się cała. A wśród wątpliwej jakości znalezisk był nawet zdechły kot w reklamówce.
- Sprzątanie to wydatek sięgający kilkunastu tysięcy złotych, uściślając w miniony roku pochłonął 16 tysięcy. Nie ukrywajmy, wolelibyśmy te pieniądze wydatkować na poprawę bezpieczeństwa, na remonty, a nie sprzątanie po nieodpowiedzialnych użytkownikach - podkreśla Tomasz Jachymek, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg.
Cała wypowiedz dyrektora PZD w załączonym materiale video