To było do przewidzenia, bo sytuacja pogarszała się z tygodnia na tydzień. O ile pod koniec maja susza rolnicza występowała w dziewięciu województwach, o tyle już w połowie czerwca dotyczyła 14-stu i dalej postępowała. Oznacza to, że wilgotność gleby nie jest wystarczająca, by zapewnić roślinom prawidłowy wzrost.
– Największy deficyt wody notowano na terenie Pojezierza i Pobrzeża Kaszubskiego, Pojezierza Południowopomorskiego, Równiny Słupskiej Wysoczyzny Damnickiej, Żuław oraz na Pojezierzu Wielkopolskim i Pojezierzu Chełmińsko-Dobrzyńskim od -230 do -259 mm. Bardzo duży niedobór wody notowano również na Pojezierzu Pomorskim, Wielkopolskim oraz na Nizinie Wielkopolskiej i w zachodniej części Niziny Mazowieckiej od -200 do -229 mm – podał w połowie lipca Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa – Państwowy Instytut Badawczy.
I oszacował, że na tę chwilę susza rolnicza obniży plony przynajmniej o 20 proc. w skali pojedynczej gminy. Najdotkliwiej wpływa na uprawy rzepaku i rzepiku, ale dotyczy już wszystkich pozostałych grup roślin. Rolnicy traktują dane IUNiG jako uogólnione i mówią, że w poszczególnych uprawach straty są znacznie wyższe.
– W Wielkopolsce najbardziej dotknięte są uprawy jare, z których praktycznie nie ma czego zbierać, bo straty wynoszą pomiędzy 80 a nawet 100 procent – mówi Andrzej Przepióra z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. – Mocno cierpi kukurydza, która powinna obecnie wykształcać kolby, a tego nie robi. Zagrożone i zależne od dalszej pogody są okopowe, czyli buraki i ziemniaki.
Susza rolnicza w Polsce. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień
Wielkopolska Izba Rolnicza szacuje, że w zbożach ozimych plony obniżą się przynajmniej o 20-40 procent, a w rzepaku o 10 proc.– To dane tę chwilę. A sytuacja cały czas się pogarsza. W Wielkopolsce susza najbardziej daje się we znaki w północnej i wschodniej części regionu – wskazuje Andrzej Przepióra z WIR.
W skali kraju IUNiG potwierdza występowanie suszy we wszystkich monitorowanych uprawach:
- rzepaku i rzepiku,
- zbóż jarych,
- krzewów owocowych,
- kukurydzy na ziarno,
- kukurydzy na kiszonkę,
- roślin strączkowych,
- zbóż ozimych,
- truskawek,
- warzyw gruntowych,
- tytoniu,
- drzew owocowych,
- chmielu,
- ziemniaka,
- buraka cukrowego.
– Jeżeli sytuacja się nie poprawi, niektóre uprawy nie będą w ogóle zbierane – podkreśla Marta Ceglarek z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. – Jak dotąd, na razie nie przewiduje się mocno deszczowej aury. Wręcz przeciwnie, w długoterminowych symulacjach pogodowych przewidywane są długotrwałe upały. Co prawda, mogą im towarzyszyć nagłe, niebezpieczne burze, ale woda z nich nie wsiąka w wysuszoną glebę, lecz szybko spływa po drogach, wyrządzając wiele szkód.
Rząd zapowiedział pomoc dla rolników. Przeznaczy na nią 1,5 mld zł
W efekcie rolnicy kolejny rok z rzędu łapią się za portfele i szacują straty. Rząd zapowiedział już pomoc finansową w wysokości 1,5 mld zł. Do tej pory szkody można było zgłaszać poprzez aplikację elektroniczną, jednak rolnicy narzekali na błędy w jej działaniu, więc ministerstwo powróciło do idei sprzed 2020 r. powoływania specjalnych komisji, które będą szacować straty. Komisja będzie musiała powstać w każdej gminie dotkniętej suszą.Być może będzie nawet potrzebna na stałe. Eksperci nie mają bowiem wątpliwości, że przy postępujących zmianach klimatu i bardzo szybkim ocieplaniu się całej Europy, susza będzie permanentnym zjawiskiem. Nie da się już zaklinać rzeczywistości. Przed samorządami, rządami, a także instytucjami globalnymi olbrzymie wyzwanie w postaci dostosowania się do zmian, które już na pewno nastaną. Dostosować się muszą również rolnicy.
– Możemy stosować technologie, które sprzyjają lepszemu wykorzystaniu wody, np. uprawę bezorkową, odmiany odporne na susze, uprawy ozime, wapnowanie gleb, stosowanie nawozów organicznych – wskazuje Andrzej Przepióra z WIR. – Pilnie potrzebny jest jednak narodowy program retencji wody. To strategiczne zadanie na kolejne lata. Odbudowa zasobów przyrodniczych ma polegać przede wszystkim na odbudowie bagien i torfowisk oraz deregulacji rzek. To pozwoli zarówno przyczynić się do łagodzenia i zahamowania zmian klimatycznych, jak i pozyskania wody dla produkcji rolniczej.
Racjonalne gospodarowanie wodą i retencję z prawdziwego zdarzenia wymusi na Polsce także nowe unijne prawo. Parlament Europejski niedawno przyjął rozporządzenie, które zakłada, że do 2030 roku co najmniej 20 proc. lądów i mórz UE, a do 2050 roku aż 100 proc. zdegradowanych ekosystemów ma zostać poddanych działaniom naprawczym.
Komentarze (0)