Podczas ostatniej sesji rady miasta podjęto uchwałę o zmianach w budżecie. Przesunięto 330 tys. złotych na podwyżki dla strażników miejskich. Pomysł nie spodobał się wszystkim radnym.
Marcin Rzepecki z Nowej Lewicy złożył nawet wniosek o przesunięcie tej kwoty do puli podwyżek przeznaczonych dla urzędników. Nie jest tajemnicą, że radny od dawna jest orędownikiem likwidacji straży miejskiej w naszym mieście.
- Dalsze zwiększanie finansowania straży miejskiej jest niezasadne, bo te podwyżki będą kosztowały budżet rocznie kolejne pół miliona złotych – mówi Marcin Rzepecki.
Jak dodaje, według raportów przedstawianych radnym, strażnicy wykonują rocznie ok. 14 tys. interwencji, co daje około 40 interwencji dziennie. Jego zdaniem tego nie widać w mieście.
- Rozmawiam z mieszkańcami i nie mają takiego poczucia, że strażnicy są widoczni w mieście i interweniują, gdy tego potrzeba. Czy to jest efektywna służba? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Uważam, że spokojnie ich zadania mogliby wykonywać pracownicy niektórych spółek miejskich czy policja, która ma większe kompetencje – uważa Rzepecki.
Co ciekawe, pomysł Rzepeckiego poparł też radny Prawa i Sprawiedliwości, czyli koalicji rządzącej w mieście.
- Nie jestem za likwidacją straży miejskiej, ale uważam, że należy ich bardziej zdopingować do pracy, aby byli bardziej widoczni w mieście i zaprowadzili większy porządek na skwerach i w parkach. Takie mam sygnały od mieszkańców, którzy narzekają, że interwencji strażników jest zbyt mało, jeśli chodzi o utrzymanie porządku w mieście – mówi Michał Wyczachowski, radny PiS.
Ostatecznie wniosek radnego Rzepeckiego upadł, a podczas obrad przegłosowano zmiany w budżecie, które zagwarantują strażnikom podwyżki. Jak do zarzutów niektórych radnych odnosi się szef strażników miejskich w Bełchatowie?
- Nie zgadzam się z takimi zarzutami, one są podyktowane kalkulacją polityczną na pozyskanie elektoratu niezadowolonego być może z pracy straży, a być może tych, którzy zostali przez nas ukarani. Nie zawsze wszyscy są zadowoleni, bo są ludzie, którzy popełniają wykroczenia i taka osoba ukarana ma zdanie odrębne. Taka jest nasza praca, że musimy ludzi karać za wykroczenia i oni nas mogą nie lubić. Nam zależy na spokojnych mieszkańcach, porządku w mieście, a niekoniecznie na dobrym samopoczuciu ludzi, którzy wchodzą w konflikt z prawem – mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.
Jak podkreśla, strażnicy od wielu lat wykonują prace na terenie całego miasta jeśli chodzi m.in. o prewencję, zapewnienie czystości i porządku. Podejmują też działania w każdym przypadku zgłaszanym przez mieszkańców, a także sprawach przekazywanych przez policję. Funkcjonariusze interweniują też np. w licznych przypadkach zgłoszeń o osobach bezdomnych. Zajmują się też zabezpieczaniem imprez miejskich. Komendant Barasiński przyznaje, że zwiększenie wynagrodzenia zmniejszy dysproporcję w zarobkach względem innych służb mundurowych.
Na jaki wzrost uposażenia mogą liczyć pracownicy Straży Miejskiej w Bełchatowie?
Jak informuje Kryspina Rogowska, rzecznik prasowy bełchatowskiego magistratu, podwyżki wyniosą 700 zł brutto, a decyzję podjęto w związku z odczuwalnym wzrostem inflacji.
- Podwyżki będą naliczane od września z wyrównaniem za sierpień 2023 r. - mówi Kryspina Rogowska.
Obecnie w straży miejskiej zatrudnionych jest 21 funkcjonariuszy oraz 3 osoby cywilne, które zajmują się administracją i obsługą techniczną monitoringu miejskiego. Obecnie średnia zasadnicza pensja strażnika miejskiego w Bełchatowie wynosi 4 150 zł (brutto).
- Od wielu lat mamy te wynagrodzenia inne niż policjanci, dlatego ta podwyżka bardzo cieszy funkcjonariuszy, zresztą sami występowali wielokrotnie o nią, bo koszty życia rosną. Ta podwyżka zbliża nasze wynagrodzenia do standardów płacowych w służbach państwowych, wykonujących podobne lub takie same zadania. Tym samym likwidujemy nadmierną dysproporcję w zarobkach – uważa Piotr Barasiński.
Komentarze (0)