Do Głuchołazów (woj. opolskie) strażacy zostali wysłani w nocy z piątku na sobotę (14 września). Pojechało w sumie 43 druhów, czyli skład dwóch plutonów Kompanii Specjalnej "Łódź" Centralnego Odwodu Operacyjnego. Pomagać w walce z powodzią pojechali strażacy m.in. z Tomaszowa Mazowieckiego, Wielunia, Łasku, Zgierza, Łodzi oraz Bełchatowa. Z naszego miasta na ratunek dysponowano w sumie trzy osoby.
Jak mówi Michał Wieczorek, rzecznik prasowy bełchatowskiej straży pożarnej, do zadań wysłanych plutonów należało umacnianie wałów przeciwpowodziowych i ochrona miejscowego mostu na rzece, który był jeszcze w budowie.
- Naszym celem była obrona mostu w Głuchołazach, to był najgorętszy punkt zapalny. Chłopaki bronili tego mostu przez całą dobę, ale w niedzielę rano popłynął, woda tak wylała, że nie dało się tego utrzymać. Kilka podpór się pod nim załamało i się przechylił, utonął częściowo w wodzie – mówi Michał Wieczorek.
Później strażacy zostali skierowani do pomocy mieszkańcom w ewakuacji. Woda przerwała jeden z wałów i wdarła się do miasta.
- Z relacji od kolegów, którzy byli na miejscu, usłyszałem, że to był dramatyczny widok. Miasto jest tak zniszczone, jak po jakiejś wojnie. To straszna tragedia – mówi Michał Wieczorek.
Strażacy do Bełchatowa wrócili w poniedziałek rano. Jak mówi Wieczorek, w ramach rotacji ruszyli teraz strażacy z północy kraju, którzy mieli koncentrację w Sieradzu. Bełchatowscy strażacy są jednak cały czas w stanie podwyższonej gotowości.
- Jesteśmy w stanie gotowości, sprzęt także, mamy łódź, pompy wszystko jest przygotowane do użytku w ciągu dwóch godzin. Czekamy tylko na dyspozycje – mówi Michał Wieczorek.
Komentarze (0)