Strażacy nie mieli spokojnej nocy sylwestrowej. Jak informuje dyżurny w bełchatowskiej komendzie, druhowie musieli wyjeżdżać aż dwanaście razy na interwencje w całym powiecie, choć najwięcej ich było w samym Bełchatowie.
Oczywiście najczęstszą przyczyną wezwań strażaków były pożary. W sylwestrowy wieczór zostali wezwani do pożaru altany w parku na osiedlu Binków. Najwięcej wezwań było do palących się śmietników, gdzie płonęły plastikowe kontenery na śmieci. Strażacy musieli interweniować m.in. na osiedlach Żołnierzy POW, Okrzei, Dolnośląskim oraz 1 Maja.
Na Ludwikowie zgłoszono pożar domu, ale ostatecznie po dotarciu na miejsce okazało się, że paliły się żywopłot i kosz na śmieci przy jednej z posesji. Do palących się żywopłotów strażacy wzywani byli też w Żłobnicy i Kleszczowie. Z kolei na ulicy Sienkiewicza w Bełchatowie płonęły się też pozostałości po fajerwerkach.
Strażacy dwukrotnie byli też wzywani do tzw. wyjazdów medycznych. Jak informuje dyżurny bełchatowskiej straży, w jednym z bloków na osiedlu Dolnośląskim, 70-letni mężczyzna dostał drgawek i po chwili przestał oddychać. Jeszcze przed przybyciem strażaków, z pomocą przybył jeden z sąsiadów, który był ratownikiem medycznym, i przeprowadził reanimację. Kiedy strażacy pojawili się na miejscu, mężczyzna był już przytomny. Drugie wezwanie dotyczyło 68-letniej kobiety, która straciła przytomność i się przewróciła.
Komentarze (0)