Narkotyk znany jest także pod nazwą "flakka" lub "zombie" i na polskim rynku dostępny jest od niespełna dwóch lat. Tymczasem od kilku dni media donoszą o przypadkach niezwykle ciężkiego zatrucia tą substancją. 6 dni temu do szpitali w województwie zachodniopomorskim, między innymi w Świnoujściu i Szczecinie trafiło kilku pacjentów którzy zatruli się tym dopalaczem.
Wszystko wskazuje na to, że niebezpieczna substancja zbiera swoje żniwo również w naszym mieście. 24 lipca wieczorem do bełchatowskiego szpitala trafił młody mężczyzna, kilka dni wcześniej lekarze przyjmowali kobietę. Nieoficjalnie wiemy, że chodzi o mieszkańców dwóch ulic - Bawełnianej i Krótkiej.
- Oboje pacjenci zostali przywiezieni do szpitala w stanie zagrożenia życia. W tej chwili są hospitalizowani na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej - informuje Katarzyna Babczyńska, rzecznik Szpitala Jana Pawła II
Lekarze nie chcą udzielać szczegółowych informacji na temat stanu zdrowia pacjentów. Pewnym jest jednak, co potwierdzają inne przypadki, że osoba, która zażyła ten rodzaj dopalacza jest niesamowicie silna i odporna na ból, bo substancja ma działanie znieczulające, 10-krotnie mocniejsze od kokainy. Po zażyciu "flakki" człowiek zamienia się w nienaturalnie silnego "zombi", a jego ciało staje się jednocześnie niemożliwym do kontroli.
Ten niezwykle groźny dopalacz w swoim wyglądzie przypomina kolorowy żwir stosowany do dekorowania dna akwarium. Może być różnie zażywany - palony, wstrzykiwany dożylnie, połykany czy wciągany nosem. Przedawkowanie "flakki" zombie może skończyć się śmiercią.
Przed chwilą dotarły do nas kolejne nieoficjalne informacje, że ofiar tej śmiertelnie niebezpiecznej substancji w Bełchatowie jest już więcej. O szczegółach będziemy informować na bieżąco.
Prezentujemy w artykule oryginalne zdjęcia opakowania po opisywanym dopalaczu.