Pacjenci czekający w kolejce do izby przyjęć w bełchatowskim szpitalu narzekają, że na przyjęcie do szpitala na zabieg lub operację muszą czekać… na zewnątrz na podjeździe dla karetek. Z taką sytuacją zetknął się ostatnio jeden z mieszkańców, który na planowaną operację przywiózł schorowanego tatę. Jak relacjonuje, do poczekalni wpuszczano tylko pięć osób, a pozostali musieli stać przed wejściem na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
- To jakaś nienormalna sytuacja, bo wielu z oczekujących to osoby starsze i schorowane, które nie miały nawet gdzie spocząć – denerwuje się mieszkaniec Bełchatowa. - Trzeba było czekać w przeciągu, pod wiatą dla karetek – dodaje.
Co na to szpital w Bełchatowie? Ordynator SOR-u tłumaczy, że taka sytuacja wynika oczywiście z obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa i koniecznością zachowania odpowiednich odstępów między pacjentami.
- W pewnym okresie wpuszczaliśmy większą ilość osób, to z kolei powodowały zarzuty, że nie są zachowane wymogi związane z pandemią. Mam nadzieję, że w związku z poluzowaniem obostrzeń w najbliższym czasie w poczekalni będzie mogła przebywać jednorazowo większa ilość osób – mówi Ryszard Siwy, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w bełchatowskim szpitalu.
Komentarze (0)