Przez ostatnie dni strażacy kilkukrotnie interweniowali przy pożarach traw, które miały miejsce w różnych miejscach naszego powiatu, a także w samym Bełchatowie.
Od piątku, 17 marca, do poniedziałku, 20 marca, strażacy wzywani byli do miejscowości: Antonina, Grębociny, Wola Pszczółecka i Lubiec. Ogień pojawił się również w Bełchatowie przy ulicy Kasztanowej. W każdym przypadku przyczyną pożaru było zaprószenie ognia lub podpalenie.
O zdarzeniu w Grębocinach (gmina Zelów), do którego doszło w sobotnie popołudnie, poinformowali strażacy z OSP Łobudzice, którzy prowadzili akcję gaśniczą. Jak przekazują, podczas wypalania traw zmienił się wiatr i sytuacja wymknęła się spod kontroli.
- Pożar rozprzestrzeniał się w sąsiedztwie zabudowań, jednak dzięki szybkiej reakcji sytuacja została szybko opanowana. Spaleniu uległo około 0,5 ha - przekazują druhowie z OSP Sromutka, którzy również brali udział w akcji gaśniczej.
Czytaj również: Piotrkowianin napadł staruszkę pod kościołem
Przy pożarach traw pracowali też druhowie z OSP Bełchatów, którzy gasili ogień przy ulicy Kasztanowej. Jak przekazali, na swoje stronie „na szczęście pożar był niewielki i został ugaszony przez strażaków za pomocą tłumic”. O podobnej interwencji poinformowali również strażacy z OSP gminy Rusiec, którzy dwukrotnie wzywani byli do miejscowości Antonina.
O serię pożarów traw zapytaliśmy rzecznika bełchatowskiej straży pożarnej. Jak przekazuje Michał Wieczorek, jednym z powodów mogła być pogoda, która w miniony weekend dopisała.
- Co roku jest taki ładniejszy weekend, kiedy to wszystko się zaczyna, ale teraz przelotne opady to uspokoją. Najgorsze są takie pogodne weekendy jak ten ostatni. Wtedy dużo ludzi wychodzi na spacer i wystarczy rzucony niedopałek, żeby wywołać pożar. Wtedy też mamy tych pożarów więcej – tłumaczy Wieczorek.
Dodaje również, że gdy na polu zostaje dużo nieskoszonych suchych traw, to mogą się one palić, nawet jeśli na ziemi stoi woda.
Komentarze (0)