Czy w przypadku tej inwestycji sprawdzi się powiedzenie do trzech razy szuka? W Urzędzie Miasta mają nadzieje, że tak.
- Niestety w tej chwili musieliśmy unieważnić przetarg i szukać tańszego wykonawcy - mówi Ireneusz Owczarek, wiceprezydent Bełchatowa
Tak jak już informowaliśmy, pierwszy przetarg trzeba było unieważnić, bo nie zgłosił się do niego nikt. Do drugiego, zakończonego w połowie lutego, swoje oferty zdeklarowały dwa podmioty - bełchatowski BINŻ i skierwniewicko - łowickie konsorcjum firm. Obie propozycje od wykonawców znacząco przewyższały budżet inwestycji. Urząd Miasta chciał wybudować pasywny budynek dworca za nieco ponad 8 milionów złotych. Najtańsza propozycja ze złożonych ofert opiewa na prawie 10, druga z nich na blisko 11,5 miliona.
- Jesteśmy przekonani, że kosztorys opiewający na blisko 8 milionów, jest kalkulacją jak najbardziej racjonalną, uwzględniającą aktualne ceny. W związku z tym dołożenie kolejnych 2 milionów byłoby przesadą. Pamiętajmy, że dysponujemy pieniędzmi podatników i uginanie się pod wyśrubowanymi warunkami, jakie w tej chwili dyktuje rynek wykonawców byłoby nieracjonalne - mówi wiceprezydent Owczarek
Wiceprezydent podkreślił, że przetarg na budowę dworca zostanie w najbliższym czasie ogłoszony po raz trzeci. Jego warunki nie będą zmieniane. Zmianie za to może ulec podejście do projektu, jeśli trzecia procedura przetargowa nie wyłoni wykonawcy. Nie wykluczone, że magistrat zrezygnuje z pomysłu stworzenia budynku pasywnego, którego powstanie jest drogie.
- Fotowoltaika, pompy ciepła i szereg innych restrykcyjnych wymogów dla tego typu obiektów - nie ukrywajmy kosztują. Jeśli nie znajdziemy wykonawcy będziemy szukać innych rozwiązań, ale mogę zapewnić, że z projektu budowy dworca na pewno się nie wycofamy, bo jest to inwestycja niezbędna w Bełchatowie - mówił nam wiceprezydent Ireneusz Owczarek
