Krzysztof Jarzębski wyruszył na swoim handbike-u z pasażu Schillera w Łodzi, odwiedził takie miasta jak Gdańsk, Szczecin, Poznań, Wrocław czy Opole. Bełchatów to ostatni przystanek na jego trasie. Rowerzysta wrócił już do Łodzi, gdzie czekali na niego podopieczni fundacji "Dom w Łodzi". To właśnie dla nich niepełnosprawny zawodnik ŁKS-u przejechał ponad 2 tysiące kilometrów, zbierając pieniądze na rehabilitacje nieuleczalnie chorych dzieci.
- Od kilku lat jestem zaprzyjaźniony z Fundacją „Dom w Łodzi”, która prowadzi dzieci niepełnosprawne. Wspieranie ich to przyjemność. Skoro mogę pomagać, to po prostu pomagam. To jest cel mojej wyprawy, a cała akcja odbywa się pod hasłem „Reprezentant Polski i ŁKS-u pomaga”. Jestem sportowcem, ale swoje też przeszedłem. Wiem, jak ważne jest wsparcie dla osób niepełnosprawnych. Dla nich nie tylko jeżdżę na rowerze, pływam też kajakiem i wspinam się na wieżowce – mówi Krzysztof Jarzębski.
Sportowiec spotkał się też z prezydent Bełchatowa, Mariolą Czechowską, która wyraziła gratulacje i słowa uznania.
- Bardzo się cieszę, że ten kolejny, ostatni już, etap wyprawy zaczyna się w Bełchatowie. Życzę zdrowia, wytrwałości i kolejnych sukcesów oraz życiowych rekordów – powiedziała prezydent Mariola Czechowska.
Na swoim koncie Krzysztof Jarzębski ma już tysiące kilometrów - przebyte zarówno w Polsce, jak i za granicą. Mimo choroby, sportowiec nie poddaje się i bije kolejne rekordy.
- Z Łodzi do Warszawy, z Zakopanego do Gdańska, do Rygi, a także z Łodzi do Londynu, Barcelony, w okolice Sycylii, z Aten do Warszawy, przez Dolinę Śmierci w USA - te m.in. trasy już za nim. A przed nim? - Jeśli tylko będzie to możliwe, dalej będę jeździł, by wspierać te dzieciaki, bo one na to zasługują. Teraz chciałbym udać się w 48-godzinną wyprawę z Budapesztu do Łodzi – mówił na koniec Krzysztof Jarzębski.