reklama

Próbują reanimować Bawełniankę. Czy galeria w końcu ruszy?

Opublikowano:
Autor:

Próbują reanimować Bawełniankę. Czy galeria w końcu ruszy? - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaUdało się znaleźć inwestora, udało się dojść do porozumienia, ale końca nie widać... Galeria Bawełnianka, która stoi w centrum miasta nieużytkowana od 2013 roku niszczeje, choć są chęci, by obiekt zaczął wreszcie funkcjonować. Z pewnością nie uda się tego zrobić jeszcze w tym roku.

Krótko wspominając, budowa galerii zakończyła się w 2013 roku, ale ówczesnemu inwestorowi - spółce „Bawełnianka” obiektu nie udało się uruchomić nigdy. Nieruchomość stała i stoi pusta, ma wyznaczonego przez sąd przymusowego nadzorcę. Zobowiązania finansowe osiągnęły wielomilionowych kwot, między innymi z tytułu niespłacanego kredytu inwestycyjnego, czy nieopłacanych podatków od nieruchomości. Budynek od blisko dwóch lat z odłączoną energią elektryczną i ogrzewaniem z miesiąca na miesiąc niszczeje.

W grudniu 2016 powiało optymizmem - pojawił się inwestor chętny do kupna galerii.

- Sytuacja, zarówno prawna jak i ekonomiczna spółki Bawełnianka nie pozwalały na to, by doszło do klasycznej sprzedaży. Inwestor, którego reprezentuję rozpoczął rozmowy z głównym wierzycielem na temat procesu tak zwanej upadłości dedykowanej. Mówiąc w dużym uproszczeniu, polega to na tym, że składa się wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości spółki z jednoczesną ofertą zakupu obiektu. Takie rozmowy toczyły się przez kilka miesięcy 2017 roku, czego efektem była ich finalizacja w grudniu - mówi Marcin Rzepecki

Dla porządku dodajmy, że przełamanie sądowego patu w sprawie przejęcia przez nowego właściciela galerii Bawełnianka nie było łatwe. Początkowo procedury nie udało się rozpocząć, bo pojawiły się nawet wnioski o wykluczenie wszystkich sędziów piotrkowskiego sądu. Inwestorowi, który zdawał sobie sprawę, że znacznie wydłuży to cały proces, nie brakło jednak determinacji.

- Potrzeba było aż roku na to, żeby dojść do porozumienia ze wszystkimi stronami tego konfliktu i to nam się udało zrobić. Niestety od grudnia, mimo wynegocjowania wszystkich warunków, bank nie doprowadza do tego, byśmy ostatecznie podpisali umowę i złożyli wnioski do sądu - mówi Rzepecki i dodaje: - Z ekonomicznego punktu widzenia powinien mieć taki cel, natomiast ruchy, które wykonuje, a właściwie, których nie wykonuje powodują, że ostatecznie nie podpisujemy dokumentów, a na stole leży konkretna oferta i zabezpieczenia tej transakcji.

Pytany o powody takowej sytuacji Rzepecki rozkłada ręce w geście bezradności. Pewne jest jedno: przedłużanie procedur działa na niekorzyść biznesowi. Jak wyjawia przedstawiciel inwestora realne szanse na ożywienie tego obiektu są:

- Żeby w ogóle można było rozmawiać z bankiem, to musieliśmy położyć na stole oferty najmu od przedsiębiorców zainteresowanych zlokalizowaniem swojego biznesu w Bawełniance. Zainteresowanie jest, tylko trzeba pamiętać o tym, że czas działa na niekorzyść. Nikt nie czeka wiecznie na uruchomienie galerii. W końcu zaczną się wykruszać z tego przedsięwzięcia - mówi Rzepecki

Nie bez znaczenia może być też sytuacja z ostatnio przyjętymi przepisami, czyli między innymi zakazem handlu w niedzielę. Branża skupiona wokół wielkopowierzchniowych sklepów już nerwowo się rozgląda i liczy straty... W takiej sytuacji inwestowanie dla wielu może stać pod wielkimi znakami zapytania.

Poza tym trudno oprzeć się wrażeniu, że dla Bawełnianki jest to po prostu ostatnia szansa. Pojawił się inwestor z branży, który mimo przeciwności konsekwentnie dąży do celu. Czy na teoretycznej, ostatniej prostej do niego dojdzie?

- Scenariusze są dwa. Pozytywny, to ten, w którym do końca lutego dochodzi do finalizacji procedury z bankiem i uruchamiamy kolejną - sądową. W tej sytuacji w drugim kwartale tego roku jesteśmy w stanie przejąć obiekt i rozpocząć jego remont i przygotowania do uruchomienia. Dziś już wiemy, że ta zwłoka czasowa ze strony banku nie pozwoli uruchomić galerii w tym roku, ale ostatecznie do tego dojdzie. Jest też wariant pesymistyczny. To ten, w którym składamy informację do banku z zakreślonym cenzusem czasowym dotyczącym ważności naszej oferty. Jeżeli bank nie wypowie się w tym okresie, to wycofamy swoją ofertę - informuje Marcin Rzepecki

Dziś przesłaliśmy pytania do banku jaka może być przyszłość umowy, która czeka na finalizację.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE