O tym, że podwyżek nie da się na dłuższą metę uniknąć przekonując nie tylko same firmy energetyczne, ale też analitycy rynku, którzy zwracają uwagę na wzrost kosztów produkcji, spowodowany między innymi drożejącym surowcem. W naszym przypadku mowa oczywiście o węglu. Do tego dochodzi wzrost cen tzw. zielonych certyfikatów czy opłat emisyjnych. Pośrednią przyczyną wzrostu cen jest również stale rosnąca płaca minimalna i koszty pracy.
Specjaliści zwracają także uwagę na to, że same złożenie wniosków o podwyżkę nie oznacza jeszcze, iż są one przesądzone, a już na pewno nie w żądanej wysokości. Ostateczne taryfy za prąd na 2019 roku musi jeszcze zatwierdzić regulator rynku, Urząd Regulacji Energetyki, który w przeszłości niechętnie na to się zgadzał, chroniąc przede wszystkim odbiorców indywidualnych.
Uspokaja też Ministerstwo Energii, ustami samego szefa resortu, który zapewnia, że obecnie przygotowywana jest specjalna ustawa, która będzie miała na celu wprowadzenie rekompensaty mającej pokryć koszt podwyżki. Rozwiązanie to będzie dedykowane wszystkim gospodarstwom domowym, a także małym i średnim przedsiębiorcom.
Wygląda więc na to, że choć duży wzrost cen prądu wydaje się nieunikniony, to nie dotknie on bezpośrednio indywidualnych odbiorców. Działaniom osłonowym dla obywateli sprzyja zresztą kalendarz polityczny. Tak mocne uderzenie po kieszeni mogłoby się bowiem zemścić na rządzących podczas podwójnych wyborów w w 2019 roku, a o politykach można napisać wiele, ale nie to, że są "samobójcami".
