reklama

Powódź na Ludwikowie. Mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo

Opublikowano:
Autor:

Powódź na Ludwikowie.  Mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaDo naszej reakcji wpłynęło zgłoszenie od mieszkańców osiedla Ludwików, którzy od kilku już dni walczą z istnym potopem na ulicy, przy której mieszkają. Uściślając, chodzi o fragment tej, która odchodzi od Lipowej w głąb osiedla domków jednorodzinnych.

Nowe, piękne domy, zadbane posesje i podwórka. Zdecydowanie gorzej sytuacja ma się na ulicy przy której te domy stoją... Tam też stoi - woda i to w ilości, która nie tylko nie pozwala komfortowo mieszkać, ale zagraża bezpieczeństwu. Jeden z naszych czytelników, jak sam napisał, zdecydował się sprawę - chyba już z bezsilności - potraktować humorystycznie:

- Na Ludwikowie wylała rzeka "brak przepustu" i powstał zbiornik wodny o małym znaczeniu strategicznym. Za mały do pływania, ale wystarczy, by wróg "sucha stopa" się nie przedarł. Ale uwaga.... pod powierzchnią wody znajdują się liczne doły i wgłębienia, by ewentualnie zmotoryzowany nieprzyjaciel uszkodził swoje pojazdy. Na pieszo, bez kaloszy się nie przejdzie, rowerem strach jechać - pisze do nas pan Kamil.

Odkładając nieco żarty na bok pan Kamil zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt - bardzo niebezpieczne rowy wzdłuż ulicy.

- W kaloszach można chodzić choć, jest to po prostu upierdliwe, ale niebezpieczne jest to, że nie widać granicy rowu. Są ferie i zdecydowanie więcej naszych dzieci nawzajem się odwiedza pokonując drogę przy tych zalanych rowach. Sporo dzieciaków podąża też na przystanek MZK na Lipową.

Rzeczywiście, stojąc nad granicą rowu, trudno określić jak jest głęboki - czym ma kilkanaście czy kilkadziesiąt centymetrów. Wody jest jednak dostatecznie dużo, by mogło dojść do tragedii.

Jedna z pań, która mieszka przy tym bajorze podkreśla, że rowy nie są zapchane śmieciami, nieskoszoną trawą czy inną roślinnością, tym bardziej nikt ich celowo nie zasypuje.

- W tym miejscu, gdzie powstaje to bajoro droga jest po prostu niżej i wszystko spływa do nas. Poza tym proszę popatrzeć, gdzie ten rów się kończy - wskazuje ręką na niedalekie rozlewisko - Na polu... Ta woda nie jest w stanie "zejść". Tak jest zawsze, kiedy popada czy są roztopy. Gmina obiecywała kanalizację już w 2015 roku. My zdążyliśmy się pobudować, a sieci brak.

Rzeczywiście wydaje się, że kanalizacja to słowo klucz w tej sprawie. Jak dowiedzieliśmy się w bełchatowskim Urzędzie Gminy, który administruje tą częścią Ludwikowa, na drodze nie są wykonywane żadne prace, bo ma tam powstać sieć kanalizacyjna.

Urząd 11 stycznia ogłosił przetarg na inwestycję: „Budowa kanalizacji sanitarnej oraz deszczowej w Ludwikowie i Nowym Świecie - etap III". Oferty miały spływać do 30 stycznia, z informacji ich otwarcia wynika, że do postępowania zgłosiły się dwie firmy. Najniższa kwota zaoferowana przez wykonawcę opiewa na niespełna 1 milion 900 tysięcy złotych. To o 100 tysięcy więcej niż zapisano w budżecie tej inwestycji. Z przekazanych nam informacji z Urzędu Gminy wynika jednak, że kanalizacja w tej lokalizacji jest priorytetem i jeszcze w tym roku takowa powstanie. Założenia przetargowe wskazują termin 31 października 2018 roku.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE