Rozebrany do połowy, bez butów i skarpetek. Do tego zachowujący się co najmniej dziwnie. Strażnicy miejscy z Bełchatowa patrolujący węzeł przesiadkowy przy ulicy Czaplinieckiej w sobotni poranek, 15 lutego, natychmiast zwrócili uwagę na podejrzanie wyglądającego mężczyznę, który ewidentnie był nie tylko pod wpływem alkoholu, ale też innych używek.
- Jego zachowanie świadczyło o tym, że jest pod wpływem narkotyków – mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.
Podczas zatrzymania okazało się, że 29-latek miał przy sobie dilerkę z białym proszkiem, który według przypuszczeń strażników "mógł być substancją narkotyczną”. Gdy funkcjonariusze próbowali wylegitymować mężczyznę z kurtki podał im… dokument tożsamości należący do innej osoby.
- Podczas podjętych czynności okazało się też, że mężczyzna miał nieswoją kurtkę z dokumentami innej osoby, które pokazał funkcjonariuszom. Później znalazł swój dowód osobisty. Twierdził, że kurtkę założył omyłkowo w lokalu, w którym się bawił wieczorem – mówi Piotr Barasiński.
Strażnicy zatrzymali mężczyznę, któremu ze względu na agresywne zachowanie założono też kajdanki. Następnie przekazano go bełchatowskiej policji do dalszych czynności.
- Ta osoba była mocno pobudzona, prawdopodobnie po spożyciu narkotyków, dlatego zdecydowano się na założenie kajdanek. Chodziło o bezpieczeństwo jego i strażników. Takie osoby są pobudzone i w każdym momencie mogą zachować się w sposób nieprzewidziany np. zbić szybę, zacząć uciekać czy uderzyć w ścianę – mówi Piotr Barasiński.