Nasiliły się kontrole policji w bełchatowskich sklepach, aptekach, restauracjach czy stacjach paliw. Funkcjonariusze sprawdzają czy osoby odwiedzające tego typu lokale mają założone maseczki. Póki co, kończy się na pouczeniach, ale niewykluczone, że wkrótce posypią się mandaty. Okazuje się, że wyczulona na przestrzeganie obowiązujących obostrzeń związanych z pandemią została również obsługa i ochrona sklepów.
- Próbowałem wejść bez maseczki do jednego z supermarketów. Zatrzymał mnie ochroniarz i oświadczył, że mam założyć maseczkę, bo wcześniej z wizytą była policja, która groziła mandatami i nakazała bezwzględnie nosić maseczki. Nie pomogło nawet tłumaczenie, że już się zaszczepiłem - relacjonuje bełchatowianin.
Wygląda na to, że niedogodności związane z reżimem sanitarnym będą coraz bardziej odczuwalne wraz z końcem lata, bo rząd obawia się nadejścia czwartej fali koronawirusa.
Zgodnie z obowiązującymi obecnie rządowymi obostrzeniami w sprawie koronawirusa, nos i usta można zasłaniać tylko za pomocą maseczki. Zakładać musimy ją m.in. w sklepie, galerii handlowej, autobusie, kinie i teatrze, przychodni i szpitalu, kościele, szkole czy na uczelni. Ust i nosa nie trzeba zasłaniać m.in. na świeżym powietrzu, w lesie i parku, na drogach i placach, podczas podróży prywatnym samochodem, a także na terenie cmentarzy, promenad czy bulwarów.
Komentarze (0)