13 grudnia wieczorem dyżurny bełchatowskiej policji przyjął zawiadomienie od kobiety, która jadąc zauważyła volkswagena passata w przydrożnym rowie.
- 36-latka zatrzymała się, aby pomóc poszkodowanemu. W trakcie rozmowy wyczuła od niego woń alkoholu, o czym niezwłocznie powiadomiła policję. Badanie wykonane przez mundurowych potwierdziło, że 41-letni bełchatowianin kierujący passatem miał w organizmie ponad 1,7 promila alkoholu – wyjaśnia Ewelina Maciejewska z KPP w Bełchatowie
Tłumaczenie kierowcy było dość pokrętne. Wyjaśniał mundurowym, że naprawiał koledze samochód i wyjechał nim na drogę, aby sprawdzić czy wszystkie usterki zostały usunięte. Kiedy już chciał wrócić na posesję, brama okazała się być zbyt wąska, w efekcie auto zsunęło się do rowu. Świeżo naprawiany samochód zapewne ponownie trafi do naprawy, a „mechanik” przed sąd.
Podobny los również czeka 32-letniego mieszkańca gminy Bełchatów, który podobnie jak jego poprzednik również zakończył swoją podróż w rowie – i w tym przypadku czujnością i doprowadzeniem do obywatelskiego zatrzymania przyczynił się przypadkowy świadek.
12 grudnia, po godzinie 22.00 policja została poinformowana o oplu w rowie w miejscowości Zawady. Na komendę zadzwonił 33-letni bełchatowianin.
- Nietrzeźwy kierowca został zatrzymany, dzięki interwencji i odpowiedzialności 33-latka, który nie tylko zawiadomił policję, ale także pilnował nietrzeźwego, gdy ten chciał się oddalić z miejsca zdarzenia – wyjaśnia Ewelina Maciejewska.
Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał w organizmie ponad 1,6 promila. Na tym nie koniec nieprawidłowości, podczas kontroli dokumentów okazało się, że samochód nie posiada aktualnych badań technicznych oraz że jest nieprzerejestrowany. Za te wykroczenia ukarano mandatem właściciela pojazdu.
- Bełchatowscy policjanci dziękują wszystkim obywatelom, którzy reagują na niepokojące wydarzenia. Nawet anonimowa informacja przekazana na policyjny telefon alarmowy często przyczynia się do zatrzymania sprawców przestępstw – kończy Maciejewska.