Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej jest największą miejską spółką, zatrudnia blisko trzystu pracowników. Od kilkunastu tygodni nastroje w spółce dalekie są od ideału – przez struktury przeszedł huragan personalnych zmian.
Najpierw z funkcji Przewodniczącego Rady Nadzorczej został odwołany Kamil Ładziak. Dwa tygodnie później, pod koniec czerwca poleciała głowa prezesa zarządu Miłosza Rudnickiego. Powód jego odwołania? „Zaniedbania w kwestii utrzymania czystości w mieście. Mowa m.in. o zalegającym piachu na ulicach, obrośniętych chodnikach i ścieżkach rowerowych oraz innych niedogodnościach, z którymi na co dzień musieli stykać się mieszkańcy Bełchatowa”. Z początkiem sierpnia doszło do kolejnej personalnej roszady, wiceprezes Radosław Wodziński został zastąpiony przez Krzysztofa Polaka. W tym przypadku prezydent Mariola Czechowska argumentowała, że straciła do Wodzińskiego zaufanie.
Jak się okazuje nie tylko na personaliach kończą się zawirowania w PGM-ie, pracownicy coraz głośniej plotkują o zwolnieniach, a właśnie upublicznione dane finansowe nie pozostawiają złudzeń – spółka ma olbrzymie straty w pierwszym półroczu tego roku. Sięgają ponad miliona złotych.
- Większość tych strat wynika z umów zawieranych przez spółkę, do których to PGM musiał dołożyć środki finansowe i to znaczący element tego problemu. Z dodatkowych informacji, których nam udzieli dyrektorzy wydziału Skarbu Miasta wynika, że ta strata może narastać – mówi nam Dariusz Matyśkiewicz, który na sesji podniósł temat sytuacji finansowej miejskich spółek.
Na czym PGM tak bardzo stracił w tym roku? Lista umów, do których spółka dołożyła jest spora, wśród najważniejszych zadań można wymienić między innymi Jabłoniowy Sad, który kosztował PGM dodatkowe 160 tysięcy złotych. Sporo, bo 120 tysięcy złotych dołożono do akcji zima i utrzymania dróg. Ponad 300 tysięcy straty zanotowano w przypadku umowy na utrzymanie czystości, a blisko tej kwoty w przypadku administrowania zasobami.
Podczas posiedzenia Rady Miejskiej, radny Dariusz Matyśkiewicz zaproponował, by przedyskutować temat największej bełchatowskiej spółki - okazja ku temu była doskonała. Na jednej sali obecni byli bowiem radni, zarząd miasta i prezesi. Ostatecznie do rozmowy w tak szerokim gronie nie doszło, bo Sala Herbowa opustoszała zanim doszło do punktu obrad, w którym dyskusja miała zostać podjęta.
- Zaproponowaliśmy tylko tyle i aż tyle, by rozmawiać i zastanowić się jak pomóc spółce wobec sytuacji w której ta strata powstała. W tym momencie chcieliśmy zapytać panią prezydent: czy potrzebna jest pomoc chociażby w formie dokapitalizowania spółki? Myślę, że to sprawa oczywista wynikająca z troski nie tylko o firmę, ale także o trzysta zatrudnionych tam osób – kontynuuje Matyśkiewicz
Już po obradach Rady Miejskiej do bełchatowskich redakcji wpłynęło oświadczenie prezydent Marioli Czechowskiej, która wyjaśnia powody opuszczenia przez nią i jej współpracowników Sali Herbowej. Jednocześnie prezydent zadeklarowała, że przedstawi stanowisko władz miasta na temat sytuacji PGMu.
- W porządku obrad sesji był bardzo istotny punkt dotyczący kondycji finansowej spółki PGM w Bełchatowie, ze względu na zaistniałą sytuację stanowisko miasta w tej sprawie zostanie przedstawione na konferencji prasowej w poniedziałek, 3 września - czytamy w oświadczeniu